Pierwszy konkurs w Lillehammer nie ułożył się najkorzystniej dla polskich skoczków. Najlepiej z "Biało-Czerwonych" spisał się Kamil Stoch, który rywalizację zakończył na 15. miejscu. Co jest powodem słabszych wyników? Wedle sugestii eksperta Rafała Kota <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-polscy-skoczkowie-zawiedli-ale-na-tym-nie-koniec-ekspert-grz,nId,6656401">podopieczni Thomasa Thurnbichlera złapali "zadyszkę"</a>. "To nie jest tak, że zawodzi jeden zawodnik, prawie wszyscy sprawiają wrażenie takich, którym zabrakło paliwa" - wyjaśnił w rozmowie z WP Sportowymi Faktami. Sytuacja wyglądała bardziej zachęcająco podczas zawodów w Oslo. Dawid Kubacki stanął na podium i zdawało się, że on i część jego pozostałych kolegów dopiero się rozkręcają. Dużo nadziei w serca kibiców wlał zwłaszcza Kamil Stoch, któremu <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-niedzielny-prolog-dla-halvora-egnera-graneruda-blysk-kamila-,nId,6650388">w prologu poszło świetnie</a>, ale w konkursie głównym już znacznie gorzej. Ostatecznie uplasował się na 19. pozycji. Po wszystkim <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-kamil-stoch-wsciekly-na-jury-konkursu-te-skocznie-powinno-si,nId,6650519">gorzko podsumowywał rywalizację na Holmenkollbakken</a>. "Dzień zaczął się bardzo dobrze, był taki aż do ostatniego skoku. Może nie był on idealny, ale to, co się wydarzyło w powietrzu, było nie fair. Uważam, że tak się nie powinno robić. Nie wiem... a zresztą nieważne" - mówił przed kamerą Eurosportu. "Ta skocznia jest tragiczna, powinno się ją wysadzić w powietrze. Chętnie dołożę się do materiałów wybuchowych" - dodawał żartobliwie. Te słowa chyba na długo zostaną mu zapamiętane. Wracają do nich właśnie słoweńskie media. <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-wazny-apel-polskiego-skoczka-po-konkursie-w-lillehammer-doma,nId,6656442">Ważny apel polskiego skoczka. Po konkursie w Lillehammer domaga się jednego. "Robimy to, co kochamy"</a> Słoweński dziennikarz zaskoczony ostrym komentarzem Kamila Stocha. "Uchodzi za bardzo spokojnego zawodnika" "Wściekły Kamil Stoch wysadziłby słynną skocznię narciarską Holmenkollen" - zatytułowano artykuł w słoweńskim "Delo". Dziennikarz nie kryje zaskoczenia, że tak zdecydowany komunikat padł z ust właśnie "Orła z Zębu". "Mistrz Polski w skokach narciarskich Kamil Stoch uchodzi za bardzo spokojnego zawodnika. Dlatego o wiele mocniej w ostatnich dniach wybrzmiały jego ostre słowa, które skierował przeciwko słynnej skoczni Holmenkollen po niedzielnym konkursie, w którym – notabene – Anze Lanisek musiał uznać wyższość tylko austriackiego zwycięzcy Stefana Krafta" - czytamy. Zauważono również wpis Stocha w mediach społecznościowych. "Bye, bye Oslo. Nie będę tęsknił" - zażartował. "Stoch, który jest obecnie na dziesiątym miejscu w klasyfikacji generalnej norweskiego tournee, dał jasno do zrozumienia swoim obserwatorom na Instagramie, że skocznia narciarska Holmenkollen jest dla niego bardzo zła" - opisują wiadomość skoczka w "Delo". Sam Kamil, choć bez wątpienia spodziewał się lepszych wyników w Oslo, o sprawie już chyba zapomniał. Opublikował następny wpis, w którym zaakcentował swoją obecność w Lillehammer. "Pocztówka z Lillehammer" - napisał. <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-kosmiczny-lot-stocha-niewiarygodne-co-zrobil-przed-piecioma-,nId,6656527">Kosmiczny lot Stocha! Niewiarygodne, co zrobił przed pięcioma laty. Komentator aż nie dowierzał</a>