Piotr Żyła od pierwszego dnia rywalizacji w Ruce mówił nam o tym, że czuje się drewniany. To oznaczało, że jest bardzo sztywny, co nie pozwalało mu na dobrą jazdę po rozbiegu. Obiecał, że coś wystruga do soboty, ale nie udało się. Nie awansował do drugiej serii. Przed niedzielą znalazł jednak sposób na to, by wróciła gibkość. Jak przyznał, miał to swój własny i sprawdzony sposób, ale nie chciał go zdradzić. Stefan Kraft przeszedł do historii. Przed nim już tylko wielka legenda skoków Skoki narciarskie. Piotr Żyła w końcu wiedział, co się dzieje - Jest wiele sposobów na to, a ja obrałem ten najbardziej skuteczny - śmiał się tajemniczo 36-latek w rozmowie z Interia Sport. Żyła w konkursie oddał bardzo dobry skok. Uzyskał 135,5 metra, co dało notę 147,3 pkt. Poziom konkursu był jednak tak wysoki, że ledwie wystarczyło to do tego, by znaleźć się w "20". Przez dwa dni wiślanin chodził zrezygnowany w Ruce, ale w niedzielę wróciła u niego radość. Po skoku w kwalifikacjach aż krzyknął i było to doskonale słychać na opustoszałej skoczni. Do szatni schodził w podskokach. - Mam nadzieję, że wszystko ruszyło do przodu i teraz będzie już tylko lepiej - zakończył mistrz świata. Z Ruki - Tomasz Kalemba, Interia Sport Wielki kryzys Kamila Stocha. Nasz mistrz jest w rozsypce. Smutne słowa w Ruce