Ujawnia prawdę o polskich skokach. Wprost o Thomasie Thurnbichlerze. "Nie dał rady"
Podczas gdy polscy skoczkowie po konkursach w Lake Placid udali się w podróż do Sapporo, trener kadry narodowej Thomas Thurnbichler wrócił do domu. Szkoleniowiec zdradził mediom, że robi sobie przerwę od Pucharu Świata i zamieszania związanego z kryzysem formy naszych Orłów. Pojawiły się spekulacje, że Austriak może nie być pewny swojej posady w kadrze po serii rozczarowujących wyników w sezonie 2023/24. Teraz głos w sprawie 34-latka zabrał prezes TZN - Andrzej Kozak.

Thomas Thurnbichler po zawodach w amerykańskim Lake Placid ogłosił, że wraca do rodziny, a jego rolę w reprezentacji będzie pełnił w Sapporo Wojciech Topór, który w tym sezonie został mianowany asystentem Austriaka. "Robię sobie przerwę i wracam do domu"- wyjaśnił szkoleniowiec na antenie TVN, po niedzielnym konkursie w USA. Decyzja 34-latka mogła wynikać z napiętej atmosfery wokół naszych skoczków. Tej zimy jeszcze żaden z naszych reprezentantów nie stanął na podium w zawodach międzynarodowych. Zresztą nie tylko kadra narodowa notuje słabe występy. Poniżej oczekiwań spisuje się także zaplecze. Po serii rozczarowujących wyników "Biało-Czerwonych" pojawiły się głosy sugerujące, że 34-latek po sezonie może pożegnać się z drużyną.
Nie gryzie się w język w sprawie Thomasa Thurnbichlera. Oto, co zauważył
Od kilku dni huczy o konflikcie w norweskiej kadrze. Zawodnicy zbuntowali się przeciwko Alexandrowi Stoecklowi, którego posada w zespole nie jest już taka pewna. Możliwe, że nie tylko u Skandynawów dojdzie do zmian w sztabie. Thurnbichler podobnie jak Stoeckl zbiera wiele niepochlebnych opinii w tym sezonie.
Przeciwny zmianom w szeregach polskiej kadry wydaje się być prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Andrzej Kozak. Zdaniem działacza winę za rozczarowujące wyniki skoczków nie powinien ponosić jedynie Austriak. Mężczyzna sugeruje, że 34-latek, jeśli oczywiście wciąż będzie trenował Polaków, powinien skupić się na pracy z liderami zespołu.
"Szczególnie w przyszłym, przedolimpijskim sezonie, który będzie niezwykle istotny. Nie wyszkolimy skoczków przed samą imprezą, dlatego już teraz wypada się tym zająć. Moim zdaniem, jeśli 34-latek zostanie w Polsce, to musi się skoncentrować na głównej kadrze, która ma szanse pojechać na igrzyska. Nie wierzę, aby można było zrobić ogromne postępy już w roku olimpijskim" - zaznacza w rozmowie z "WP Sportowymi Faktami".
Kozak zauważył również, że na Austriaka spadło wiele obowiązków, z którymi nie do końca sobie radzi.
Potrzeba merytorycznego wsparcia. Za dużo spraw zrzucono na Thurnbichlera i po prostu nie dał z tym wszystkim rady. Poza tym idea to jedno, a wdrożenie jej to zupełnie coś innego. Łatwo jest rzucić czy zaprezentować hasło lub plan. Trudniej jest to wprowadzić w życie. Austriak fizycznie nie miał nawet możliwości tego wszystkiego zrobić. Z góry było to skazane na porażkę


