Andrzej Stękała miał za sobą słabe lato. Jeżeli skakał, to głównie w zawodach FIS Cup. Tam nawet raz stał na podium, ale to przecież jest skokowa trzecia liga. Im było jednak bliżej zimy, tym lepiej prezentował się skoczek z Dzianisza. W nagrodę za to, że dobrze prezentował się na treningach, otrzymał szansę występu w Pucharze Świata w Klingenthal. Tam z dobrej strony pokazywał się na treningach. W konkursach było jednak o wiele gorzej. Zdecydowana zapowiedź Markusa Eisenbichlera. Zdradził tajemnicę bujnego zarostu Kolejna słaba zima Andrzeja Stękały. Polak wie jednak, że może latać daleko Choć w Klingenthal pokazał więcej dobrych niż gorszych skoków, to jednak z Niemiec wyjechał z niczym, choć w treningach kręcił się w okolicach "15". Wydawało się, że to tylko kwestia czasu, jak znowu zacznie latać daleko. Jak się jednak okazało, Stękała siadł nieco mentalnie po zawodach w Niemczech. W Pucharze Kontynentalnym, gdzie głównie startował zimą, tylko dwukrotnie zameldował się w "10". Sezon zatem słaby, jak na tego zawodnika. Zima bez przełomu. - W Klingenthal skakałem naprawdę bardzo fajnie i zaczynałem łapać pewność siebie, choć nie udało się tego potwierdzić w zawodach - dodał. Stękała przyznał, że on - w przeciwieństwie do większości kadrowiczów - nie miał aż tak dużych problemów z pozycją najazdową. - Na początku miałem wszystko dobrze poukładane. Jeździło mi się naprawdę dobrze. Pozycja była naprawdę tak dobra, że można było z tego daleko latać. Później jednak coś się w niej popsuło. I efekty widać - tłumaczył. - Mimo słabego sezonu, jestem w stanie znaleźć pozytywy. Były skoki, które pokazywały, że wciąż mogę daleko latać. To mnie motywuje do tego, by się nie poddawać. Wiem, że mam potencjał. Wystarczy tylko skleić to wszystko do kupy i będzie dobrze - zakończył.