26 grudnia, a więc zaledwie dwa dni przed inauguracyjnymi skokami w Oberstdorfie, na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle miały odbyć się mistrzostwa Polski. Jednak wysokie temperatury nie pozwoliły utrzymać śniegu na skoczni i należycie przygotować jej do zawodów. Nie było wyjścia i rywalizację trzeba było odwołać. - Nie. Bynajmniej - odpowiedział w Oberstdorfie Kamil Stoch, pytany, czy nie żałuje, że mistrzostwa kraju zostały odwołane. - Święta to jest zdecydowanie czas, kiedy można odpocząć, zwłaszcza od skoków, zgiełku, zamieszania - mówił nasz czołowy skoczek. - Nikt z tego powodu nie płakał, widząc, jakie warunki były za oknem. Zawody nie miały prawa się odbyć. Nie byłoby to optymalne i nie byłby to dobry trening - podkreślił Maciej Kot. Także pozostali skoczkowie cieszyli się, że mogli spędzić więcej czasu w rodzinnym gronie. Co sprawiło najwięcej radości Stefanowi Huli? - Rodzina. To, że mogłem posiedzieć z najbliższymi przy stole, odciąć się od wszystkiego - mówił. Hula nie spełnił jednak obietnicy danej żonie przed świętami, dotyczącej świątecznego sprzątania w domu. - Nie. Naprawdę nie miałem czasu - mówił ze śmiechem 33-letni ojciec dwóch córeczek. - Trochę ogarnąłem, ale to nie było takie świąteczne sprzątanie - próbował się rehabilitować. "Biało-Czerwoni" zapewniali, że bez problemu udało się im utrzymać wagę, mimo wielu smakołyków w domu. - Cały czas jestem w swojej normie. Mam taką zasadę, że i tak nie dam rady więcej zjeść niż mogę. Co zrobić? Nawet jakbym chciał, nie dałbym rady - dość zawile tłumaczył Piotr Żyła. Już dziś o 17.30 rozpocznie się pierwszy konkurs Turnieju Czterech Skoczni z udziałem sześciu naszych zawodników. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach