Na początku bywało ciężko. Nawet bardzo. Przez 11 lat Stoch odbierał na Turnieju Czterech Skoczni surowe lekcje. W debiucie zimą 2005-2006 zdobył punkty jedynie w Ga-Pa, gdzie zajął 29. pozycję. W Obertsdorfie, Innsbrucku i Bischofshofen nie przebił się do finałowej serii. Turniej Czterech Skoczni. Kamil Stoch krzyżuje szpady z Gregorem Schlierenzauerem Rok później było już znacznie lepiej. Polak zdobywał punkty na każdej z czterech legendarnych skoczni, co dało mu 15. pozycję w klasyfikacji generalnej TCS. W kolejnych trzech sezonach nastąpił jednak regres. W 2008 roku Stoch przepadł w pierwszej serii konkursu zamykającego TCS. Po kolejnych 12 miesiącach Kamil sięgnął dna w Turnieju - 36. pozycja w klasyfikacji generalnej jest jego najgorszym wynikiem. Wtedy jednak nie startował w Oberstdorfie. Po kolejnym roku w tym samym Oberstdorfie na Schattenbergschanze przepadł w kwalifikacjach. Wreszcie zimą 2011 roku punktował na wszystkich czterech skoczniach TCS, ale w klasyfikacji generalnej był dopiero 15. W następnym roku był trzy razy w czołowej dziesiątce. Zaczął jednak od 23. miejsca w Oberstdorfie. Mimo wszystko dało mu to ósmą pozycję w klasyfikacji generalnej Turnieju - pierwszy raz w karierze lądował w czołowej dziesiątce prestiżowej imprezy. 12 miesięcy później Stoch osiągnął wreszcie pierwsze podium w konkursie w ramach TCS. W Innsbrucku na Bergisel przegrał tylko z Gregorem Schlierenzauerem. W klasyfikacji generalnej Turnieju był czwarty mając jedynie 2 pkt straty do trzeciego Toma Hilde i 0,4 pkt przewagi nad innym Norwegiem Andersem Bardalem. Na TCS zimą 2013-2014 Stoch przyjechał jako lider Pucharu Świata. Był wtedy faworytem, w oficjalnym programie imprezy krzyżował szpady z broniącym tytułu Gregorem Schlierenzauerem. 13. miejsce w Oberstdorfie pokrzyżowało plany Polaka. Sensacyjnym zwycięzcą został Thomas Diethrt. W latach 2009-2015 austriaccy skoczkowie byli hegemonami TCS. Kamil wierzył, że można ich pokonać, ale przekonywał się, że jest to ekstremalnie trudne. Turniej Czterech Skoczni. Stefan Horngacher i wielki odlot Kamila Stocha W 2015 roku przyjechał na Turniej jako dwukrotny mistrz igrzysk w Soczi i obrońca Kryształowej Kuli. W Oberstdorfie zaczynał sezon. Kontuzja i operacja opóźniły jego starty. Na Schattenbergschanze wypadł znakomicie - był czwarty. Ale w Ga-Pa dopiero 15. Znów nie udało się powalczyć o miejsce na podium w klasyfikacji generalnej. Rok później to już była katastrofa. Ani jednego miejsca w czołowej dziesiątce TCS, a na koniec w Bischofshofen Polak przepadł po pierwszej serii. W Pucharze Świata zajął 22. pozycję. To był upadek na dno dla zawodnika jego klasy. Trenera Łukasza Kruczka zastąpił Stefan Horngacher. Odpaliło. To co się stało było metamorfozą całej drużyny. Pięć lat temu Stoch wygrał wreszcie Turniej, mimo upadku w serii próbnej w Innsbrucku. Z wielkim bólem barku wytrwał aż do zwycięstwa, a rok później został drugim w historii skoczkiem, który wygrał wszystkie cztery konkursy jednej edycji Turnieju. - Witaj w klubie - powiedział mu pierwszy, który tego dokonał Niemiec Sven Hannawald. - Wielkiej imprezy nie rozkręcimy, bo jest nas tylko dwóch - żartował Polak. Przed rokiem Stoch wygrał TCS po raz trzeci w karierze, a Horngacher już jako trener Niemców powiedział, że Kamil wciąż nie ma sobie równych jeśli tylko jest w formie. W tym sezonie nie jest. Choć przed 70. Turniejem byliśmy pełni nadziei. W Oberstdorfie w jednym skoku Polak pogrzebał szansę na obronę Złotego Orła. W Ga-Pa znów przepadł po pierwszej serii. Turniej Czterech Skoczni. Ewa Bilan-Stoch wyciąga medale męża Dla Kamila liczą się już tylko igrzyska w Pekinie, gdzie na dużej skoczni będzie bronił tytułów z Soczi i Pjongczangu. Po Ga-Pa Stoch stanął przed dylematem: wycofać się z TCS i spokojnie trenować nad odbudowaniem dyspozycji, czy dać sobie kolejną szansę na ulubionej Bergisel w Innsbrucku? Wybrał to drugie. Uznał, że samotny trening i próba wyeliminowania błędów technicznych to gorsza opcja niż rywalizacja ze światową czołówką. Przecież skoki na Bergisel dziś i jutro może traktować jako okazję do odbudowywania formy. Żona Kamila Ewa Bilan-Stoch wpadła kiedyś na prosty, ale świetny pomysł. Kiedy mąż skakał słabo, sięgnęła do skrzyni z trofeami i sfotografowała wszystkie medale, które zdobył. Zdjęcie pokazała mu ku polepszeniu morale. Żeby przypomniał sobie, że nie zawsze było źle. Ten pomysł spodobał się także innym zawodnikom. Żona Kamila sfotografowała medale wielu czołowych skoczków. Dwa lata temu przed Pucharem Świata w Zakopanem w Teatrze Witkacego odbył się wernisaż jej fotografii. Przyszli wielcy tego sportu z czterokrotnym mistrzem igrzysk Simonem Ammannem, który ostatni konkurs Pucharu Świata wygrał w 2014 roku. Mimo wszystko Szwajcar wybiera się do Pekinu na swoją szóstą olimpiadę. Na wernisażu był Gregor Schlierenzauer, który wygrał najwięcej konkursów Pucharu Świata (53), ale ostatni osiem lat temu. Przed tym sezonem Austriak zakończył karierę. Gościem Ewy Bilan-Stoch był też Ryoyu Kobayashi, lider 70. TCS i zwycięzca Turnieju z 2019 roku. Wielu wybitnych skoczków przeżywało kryzysy i trudne chwile, część z nich się po tym podnosiła, inni nie. Stoch długo uczył się cierpliwości. Na Turnieju Czterech Skoczni i nie tylko. Pierwszy wielki tytuł - mistrza świata w Val di Fiemme wywalczył niedługo przed skończeniem 26 lat. Powtórzył wtedy słowa ojca, że trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać. Do dziś nie straciły aktualności. Skoki nie są dyscypliną dla starych ludzi? Kamil łamie ten stereotyp. W maju skończy 35 lat, ale być może jeszcze nieraz nas zadziwi. Po 30. urodzinach wygrał aż 17 konkursów Pucharu Świata, pod tym względem nie dorównuje mu nikt w historii. Drugi Słoweniec Robert Kranjec zwyciężył pięciokrotnie. Dariusz WołowskiZOBACZ TEŻ: Kamil Stoch zostaje na 70. Turnieju Czterech Skoczni. Wystartuje w InnsbruckuMaciej Maciusiak o problemach polskich skoczkówTak źle Kamil Stoch nie skakał w TCS od początków kariery