Po kwalifikacjach powiedzieli: Piotr Żyła (4. miejsce, w parze z Austriakiem Philippem Aschenwaldem): - Jechałem, jechałem, jechałem na tym rozbiegu i przespałem w końcu próg. O co walczę? O czwarte miejsce. Trochę trudno było mi się dostosować do tej skoczni tutaj. Siada się na ławce i nie jedzie się w dół, jak wszędzie, a jest prosto. Ma się przed sobą stół, ale mam nadzieję, że jest już w porządku. Maciej Kot (5. miejsce, w parze z Czechem Tomasem Vancurą): - Nigdy tak dobrze nie czułem się na tej skoczni. Trener Stefan Horngacher mówił nam dzisiaj na odprawie, że treningi na wózku, jakie wykonujemy praktycznie codziennie, powinny pomóc. I faktycznie czuję, że pozycja dojazdowa jest dobrze ustawiona i ten długi rozbieg mi nie przeszkadza. Skocznia jest przygotowana bardzo dobrze. Zeskok jest równy, nie ma dziur, ale trochę miękki, przez to, że sypie cały czas. Ta edycja jest intensywna, ale zachowałem jeszcze siły. W czwartek po przyjeździe do Bischofshofen mieliśmy relaks i regenerację. W piątek też oszczędzałem siły, praktycznie nie robiłem rozgrzewki, koncentrowałem się głównie na sprawach technicznych. Dawid Kubacki (9. miejsce, w parze z Czechem Janem Maturą): - Trochę mnie zniosło, dlatego musiałem w powietrzu trochę korygować stronę, ale w sumie fajny skok. Wszystkie na podobnym poziomie. W kwalifikacjach były trochę lepsze warunki i udało mi się dalej odlecieć. Praktycznie cały dzień sypał śnieg, więc jest trochę miękko, nie jest do końca ubite, ale o tym wiedziałem, dlatego nie lądowałem agresywnie. Na szczęście nie było żadnego upadku. Plan na jutro? Przychodzę na skocznię i robię to, co potrafię. Myślę, że to jedyna opcja, która się sprawdza. W Bischofshofen zawody są trochę inne, bo wyróżnia je skocznia. Nie jest to jednak nic obcego. Całe lato jeździmy na wózkach, by takie imitacje robić. Stefan Hula (17. miejsce, w parze z Janem Ziobrem): - Pogoda jest trochę kapryśna, ale robimy swoje. Dużo po Innsbrucku nie straciłem. Jest o co walczyć. Zawsze robię wszystko, by wypaść jak najlepiej i chcę skupić się na dobrych skokach. Jak na opady śniegu, organizatorzy bardzo dobrze sobie poradzili. Największe problemy miałem z tym długim rozbiegiem, nie mogłem znaleźć optymalnej pozycji. Jan Ziobro (34. miejsce, w parze ze Stefanem Hulą): - Technicznie skok był nienajgorszy, choć na górze było mi już zimno. Troszkę stałem i zmarzłem. Ogólnie dostałem za wiatr plus sześć punktów, odległość była słaba, ale w takich warunkach ten wynik nabiera mocy. W próbnej serii trochę zasnąłem na tym długim rozbiegu, ale na szczęście się obudziłem przed progiem. Do Kamila Stocha mam już za dużą stratę, nie wyprzedzę go, więc kibicuję mu, żeby wygrał.