Stoch był upatrywany w gronie głównych faworytów i potwierdził mistrzowską formę, choć nie obyło się bez chwil grozy, kiedy upadł i mocno się poobijał w Innsbrucku. Dwukrotny mistrz olimpijski przypieczętował wielki sukces zwycięstwem w ostatnim konkursie w Bischofshofen. Wcześniej zajmował drugie miejsca w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen. Stoch został drugim Polakiem w historii, który wygrał TCS. 16 lat temu tej sztuki dokonał Adam Małysz.Losy końcowego zwycięstwa ważyły się do ostatniego skoku. Walkę ze Stochem toczył bowiem Daniel-Andre Tande. Norweg jednak popełnił błąd. Źle zapiął wiązanie i ratował się przed upadkiem. 22-letni zawodnik skoczył zaledwie 117 metrów, co zdecydowanie ułatwiło zadanie liderowi "Biało-czerwonych". Z dramatu Tandego skorzystał Piotr Żyła, który wyprzedził Norwega i zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Dublet "Biało-czerwonych"! Takiego wyniku nie spodziewali się chyba najwięksi optymiści. "To trofeum było od dawna wymarzone i wypracowane w pocie czoła, tym bardziej przynosi ono radość i szczęście. Ale na dobrą sprawę byłem przygotowany też na to, że wygra Tande, bo to wspaniały skoczek. W skokach trzeba się liczyć ze wszystkim" - powiedział Bronisław Stoch, ojciec zwycięzcy 65. TCS."Należą się wielkie słowa uznania wszystkim naszym chłopakom, którzy skaczą w tym roku jak natchnieni" - podkreślił Bronisław Stoch.Sukcesy Polaków to wielka zasługa szkoleniowca Stefana Horngachera. "Trener to też niezwykły fachowiec i wspaniale buduje atmosferę i relacje w tej grupie" - zaznaczył tata Kamila Stocha. Zobacz materiał wideo: