O całej sprawie pisaliśmy dwa dni temu [ZOBACZ]. Szkoleniowiec Norwegów Stoeckl, najpierw wywołał konflikt z Niemcami w norweskich mediach, a następnie na Twitterze napisał, że w Garmisch-Partenkirchen jego ekipa była zmuszona długo czekać na możliwość wejścia do pokoi, a norweski przedskoczek musiał spędzić noc w hotelowym korytarzu. Stoeckl skrytykował także organizatorów za złe warunki pracy na skoczni, a konkretnie brak kontenerów dla mniej liczących się reprezentacji. Pojawiła się nawet informacja, że dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer chciał wstrzymać wtorkowe kwalifikacje w Ga-Pa, aż sytuacja zostanie opanowana. Na odpowiedź Niemców nie trzeba było długo czekać. W oświadczeniu szefów komitetu organizacyjnego konkursu w Garmisch-Partenkirchen szczegółowo wyjaśniono całą sytuację, obalając część zarzutów Norwegów. W ostatni poniedziałek poszczególne ekipy przenosiły się z Oberstdorfu do Garmisch-Partenkirchen. Jak twierdzą Niemcy, wszyscy zostali poinformowani na piśmie, że hotelowe pokoje będą dla nich dostępne od godziny 12, a nie jak w poprzednich latach od 15. Mimo to niektóre ekipy przybyły do Ga-Pa jeszcze wcześniej. "Oczekiwanie nie trwało kilku godzin, jak twierdził trener Norwegów Alexander Stoeckl. Jego ekipa została wpuszczona do pokoi już o 11.10" - stwierdzono. Niemcy wyjaśnili też sprawę norweskiego przedskoczka, dla którego zabrakło miejsca w pokoju hotelowym. Zdaniem organizatorów, zarejestrowano 11 takich skoczków, więc przygotowano dla nich, na wszelki wypadek, 12 miejsc. W wyniku niedopatrzenia okazało się, że jest ich jednak 13. Jeden z nich rzeczywiście musiał spędzić noc na nowej rozkładanej sofie w sali rekreacyjnej - przyznali gospodarze turnieju. Organizatorzy zawodów w Ga-Pa odnieśli się też do zarzutów o gorsze traktowanie mniejszych ekip na skoczni. Zdaniem gospodarzy cztery ekipy zostały poproszone o skorzystanie z szatni nieco dalej zamiast tradycyjnych kontenerów tuż przy skoczni. Pierwotnie wszystkie wyraziły zgodę, ale w ostatniej chwili, na spotkaniu kapitanów ekip, dwie z nich zgłosiły obiekcje, twierdząc, że nic nie wiedzą o sprawie. Ostatecznie udało się w nocy nieco przebudować "wioskę" ekip pod skocznią i dla wszystkich znalazło się miejsce. Niemcy w oświadczeniu podkreślili, że organizacja takich zawodów wymaga ogromnego wysiłku wielu osób, a Stoeckl przesadził z zarzutami, zwłaszcza, że na Twitterze reklamuje norweski turniej Raw Air, od kilku lat próbujący dorównać rangą Turniejowi Czterech Skoczni. Z Innsbrucku Waldemar Stelmach