Trzech zawodników - Stoch, Austriak Stefan Kraft i Norweg Daniel Andre Tande - wypracowało sobie sporą przewagę nad czwartym w klasyfikacji na półmetku rywalizacji Markusem Eisenbichlerem. Niemiec traci do Polaka już 19,2 pkt. "Każdy z tej trójki zawodników może jeszcze wygrać. Po ich dyspozycji widać, że będzie bardzo trudno, by ktoś po konkursie w Innsbrucku mógł do nich dołączyć, ale w skokach nie takie rzeczy widzieliśmy. Na pewno nie będzie łatwo pokonać Stocha, który ma równą i wysoką formę, a jego skoki są bardzo swobodne" - dodał Kuttin. Austriak ma jednak nadzieję, że na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej stanie jego podopieczny - Kraft. To zresztą on powinien czuć się na skoczniach w Innsbrucku i Bischofshofen najlepiej. Nie tylko zna te obiekty doskonale, bo wielokrotnie na nich trenował, ale także wspierać go będzie miejscowa publiczność, która jest zakochana w 23-letnim zawodniku. "To osoba, która w każdym momencie rywalizacji daje z siebie sto procent możliwości. Gdy pojawiają się trudności, u Stefana widać jeszcze większą mobilizację, a jego mocną stroną jest psychika. W każdej niemal sytuacji potrafi oddać drugi skok lepszy od pierwszego" - ocenił Kuttin. Stoch ma teraz zaledwie 0,8 pkt przewagi nad Kraftem. To w przeliczeniu na odległość ok. 44 cm. Tande ma 6,6 pkt straty. "Przy takim układzie na półmetku rywalizacji bardzo trudno mówić o jakimkolwiek faworycie, ale wiem, że będzie bardzo trudno wygrać Turniej Czterech Skoczni. Zadecydują spokój i siła" - dodał austriacki szkoleniowiec. Tym bardziej, że we wtorkowych kwalifikacjach zarówno Kraft, jak i Stoch popisali się znakomitymi wynikami. Eliminacje wygrał wprawdzie Austriak, ale Polak się z nich wycofał. Rywali postraszył za to na dwóch sesjach treningowych - obie wygrał. To jednak, że nie wystąpił w kwalifikacjach powoduje, że w środowym konkursie stworzy parę z Kraftem. Austriaka lekceważyć nie można. TCS nie jest pierwszą imprezą, w której spisuje się bardzo dobrze. Jako jedyny skoczek narciarski był we wszystkich dziewięciu konkursach Pucharu Świata w top dziesięć. "Zostały cztery konkursowe skoki. I w żadnym nie można popełnić żadnego błędu, jeśli chce się w piątek podnieść ręce w geście zwycięstwa" - podkreślił jednak Kraft. I ma rację. Bo tak zaciętej rywalizacji w Turnieju Czterech Skoczni już dawno nie było. Stoch nie przez przypadek mówi, że o tym, kto zwycięży może zadecydować szczęście. "Różnice są tak niewiele, że wszystko może się zdarzyć. Można być pierwszym, ale także trzecim" - podkreślił. To jedyne trofeum, którego Stoch jeszcze nie ma w swoim dorobku. Jest dwukrotnym mistrzem olimpijskim, złotym medalistą mistrzostw świata oraz zdobywcą Kryształowej Kuli. W Turnieju Czterech Skoczni dotychczas nawet nie stanął na podium. Najbliżej niego był w sezonie 2012/13, kiedy zajął czwartą lokatę. Środowy konkurs rozpocznie się o godz. 14. Wystąpi w nim siedmiu Polaków. Obok Stocha także Maciej Kot (drugi w kwalifikacjach), Piotr Żyła (3.), Dawid Kubacki (20.), Jan Ziobro (34.) i Klemens Murańka (49.).