36-letni Szwajcar w tym sezonie nie jest w najwyższej dyspozycji. W zawodach Pucharu Świata nie był nawet w dziesiątce, najlepszy wynik uzyskał w Engelbergu - 11. lokata. Mimo wszystko Ammann pozostaje optymistą i wierzy, że "odpali" w trakcie TCS. "Jestem jak dinozaur i na razie nie mam zamiaru kończyć kariery" - powiedział w wywiadzie dla "Welt am Sonntag". Dokładnie 20 lat temu, gdy miał zaledwie 16 lat, zadebiutował w TCS. W Oberstdorfie zajął 15. miejsce i zapewnił sobie udział w igrzyskach w Nagano. "Oczywiście, że pamiętam ten konkurs i wiem, że w skokach narciarskich nie ma rzeczy niemożliwych. Przeżywałem już różne chwile i wszyscy chyba wiedzą, jak szybko wszystko się zmienia" - zaznaczył ojciec dwójki dzieci. Właśnie na to liczy teraz. "Przed rokiem miałem o tej porze roku 30 punktów straty do najlepszych, teraz to tylko 15" - podkreślił. Turniej Czterech Skoczni był częściej pechowy, niż szczęśliwy dla Ammanna. Przed trzema laty zaliczył niebezpieczny wypadek w Bischofshofen. Popełnił błąd przy lądowaniu i stracił kontrolę nad nartami. "Teraz czuję się pewniej. I wiem, że może być jeszcze lepiej" - zaznaczył, a na to wskazują także noty, które w tym sezonie dostaje od sędziów. Są wyższe niż w latach ubiegłych, co tylko upewnia go w przekonaniu, że obrana ścieżka jest poprawna. Ammann pozostaje jednak realistą i mimo wielkich ambicji wie, że o zwycięstwo w TCS będzie bardzo trudno. Do tej pory najbliżej tego był w sezonach 2008/09 i 2010/11, kiedy zajmował drugie miejsca. "Pewnie mi się nie uda, ale cieszę się, że w ogóle mogę jeszcze brać w tej zabawie udział. W igrzyskach w Pjongczangu też pewnie nie będzie takich sukcesów, jak chociażby w Vancouver" - powiedział. Gdy Szwajcar 20 lat temu debiutował w TCS, zwyciężył Japończyk Kazuyoshi Funaki. Jego ówcześni rywale m.in. Stefan Horngacher teraz mają już inne zajęcie. Austriak jest... trenerem reprezentacji Polski. 66. Turniej Czterech Skoczni rozpocznie się w sobotę w Oberstdorfie. Potem zawodnicy będą rywalizować w Garmisch-Partenkirchen (1 stycznia), Innsbrucku (4 stycznia) i Bischofshofen (6 stycznia). Trofeum sprzed roku bronić będzie Kamil Stoch.