Potężne trzęsienie ziemi, które w zeszłym tygodniu nawiedziło Turcję i Syrię, pochłonęło wiele ofiar i sprowokowało tysiące ludzkich dramatów. Na pomoc ruszyli ochotnicy z całego świata. Wśród grupy ratunkowej znaleźli się również Polacy (konkretnie było to 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów z grupy ratowniczej HUSAR (Heavy Urban Search and Rescue), a także medycy z Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej). 15 lutego zakończyli swoją misję. Uratowali spod gruzów 12 osób. Wdzięczność wyraził m.in. ambasador Turcji w Polsce Cengiz K. Firat. W rozmowie z Polską Agencją Prasową zapewnił, że cały naród turecki bardzo docenia pomoc z Polski. Jednak płyną również głosy rozczarowania. Niedawno głośno było o słowach tureckiego skoczka narciarskiego, który - choć zauważył pomoc niesioną przez naszych ratowników - potępił polski wpis w mediach społecznościowych. "Z jednej strony Polacy, którzy przybyli Turcji na pomoc, z drugiej Polacy rasiści" - napisał Muhammed Ali Bedir w odniesieniu do wpisu jednego z internautów pytającego, jaki jest sens, żeby "Polak katolik leciał ratować muzułmanów". Aż nie dowierzał. "Polacy to tolerancyjni ludzie, nie chce mi się wierzyć, że to Polak [napisał]" - stwierdził. Części osób nie spodobało się uogólnienie ("Polacy rasiści"), którego użył Turek. Sportowiec, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, komentuje kontrowersje. "Dziś wieczorem uwierzyliśmy w cuda". Kibic uratowany po 119 godzinach! Turecki skoczek Muhammed Ali Bedir surowo wypowiedział się o postawie Polaków. Teraz stara się sprostować: "Nie odnoszę się w żaden sposób rasistowsko do Polaków jako całości" Muhammed Ali Bedir mówi wprost - nie żałuje swoich słów z wpisu na Twitterze. "Wiem doskonale, że wśród osób korzystających z mediów społecznościowych jest wielu idiotów. Zauważyłem ten wpis, gdy przekazywałem informacje dotyczące ludzi, znajdujących się pod gruzami. Pamiętam, że pomyślałem: 'Czegoś takiego nie mogła napisać normalna istota ludzka'. Odnosząc się do tych słów w ten sposób, nie zrobiłem nic, czego powinienem żałować" - wyjaśnia Onetowi. Z jednej strony w pewien sposób wrzucił wszystkich Polaków do jednego worka, ale z drugiej - jak przekonuje - dobrze wie, że nie wszyscy tacy są. "Jeżeli komentuję słowa osoby, u której zanikło poczucie człowieczeństwa, nie odnoszę się w żaden sposób rasistowsko do Polaków jako całości. Chciałem tylko wskazać, że tego typu tragedie się dzieją i nie można ich w żaden sposób łączyć z religią, językiem czy rasą. Chcę też wyraźnie zaznaczyć, że kocham Polskę i Polaków, bo żaden z nich mnie nigdy nie skrzywdził" - stwierdza. Gdy doszło do trzęsienia ziemi, on był akurat w Willingen. O tragedii dowiedział się od swojej dziewczyny. Niemal natychmiast zaangażował się w pomoc rodakom. "Pracujemy w specjalnych centrach, gdzie zbierana jest cała ta pomoc. Pomagamy przy tym, ale również przekazujemy informacje, m.in. w mediach społecznościowych, o tym, gdzie pod gruzami mogli znajdować się konkretni ludzie" - opowiada. Nigdy nie zapomni tego, że w trudnych chwilach ludzie z innych krajów rzucili się na pomoc. Futbol przygnieciony skalą tragedii. Kolejny klub wycofuje się z ligi