Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) chce, by skoki narciarskie stały się bardziej globalnym sportem, a w konkursach była większą różnorodność. Od kilku lat ton wydarzeniom w Pucharze Świata nadają takie kraje jak: Polska, Niemcy, Austria, Słowenia i Norwegia. FIS szykuje rewolucję, najmocniejsze kraje w skokach mogą stracić Najmocniejsze kraje w PŚ mogły wystawiać w konkursach po sześciu zawodników. Kwota ta mogła być powiększana o jednego skoczka w przypadku wywalczenia przez dany kraj miejsca w konkretnym periodzie Pucharu Kontynentalnego. Sandro Pertile chce, by maksymalna kwota startowa dla najlepszych nacji wynosiła pięciu zawodników. Oczywiście nadal można byłoby zdobyć dodatkowe miejsce w Pucharze Kontynentalnym. FIS działa zatem zgodnie z wytycznymi Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), który wystąpił z jasną i ważną sugestią, dotyczącą zredukowania przepaści między największymi i najmniejszymi krajami. Co na to PZN? "Jeszcze nie wiemy, jak zagłosujemy". Sekretarz związku ma prywatnie ciekawe zdanie To wszystko to są oczywiście propozycje, a ostateczne decyzje zapadną na kongresie FIS w Dubrowniku (5 maja). Polski Związek Narciarski jeszcze nie wie, jak będzie głosował. Trwają bowiem dyskusje. - Gdybym nie pracował w PZN i miałoby to być moje osobiste zdanie, to powiedziałbym, że to jest świetna decyzja. Zresztą temat i tak jest podejmowany - moim zdaniem - zbyt późno. Dla najlepszych nacji zmniejszyłbym nawet kwoty startowe do czterech skoczków, a do tego ograniczyłbym liczbę członków sztabu na zawodach. Wtedy byłaby szansa na wyrównanie szans między największymi i najmniejszymi krajami. Przy takich ograniczeniach spokojnie można byłoby budować sobie Puchar Kontynentalny i zawody FIS Cup, które tym samym zyskałyby na znaczeniu. To jest moim zdaniem jedyna szansa na uratowanie skoków narciarskich - powiedział Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z Interia Sport. - Tyle że pracuję w PZN i tutaj już nie ma we mnie takiej zgody. W grę wchodzi bowiem wiele czynników, które bezpośrednio wiążą się też z finansami. Nie wiem jeszcze zatem, jak zagłosujemy w tej sprawie. Czekamy na opinię trenera głównego kadry Thomasa Thurnbichlera, a także Łukasza Kruczka, koordynatora skoków narciarskich w PZN - dodał. Maciej Kot zdecydowanie. "Dla Polaków to byłby problem" Jak z kolei zmniejszenie limitów odbierają skoczkowie? O to zapytaliśmy Macieja Kota, który od kilku sezonów ma problemy z przebiciem się do Pucharu Świata, a w przypadku zmniejszenia limitów, szanse na starty w gronie najlepszych może mieć jeszcze mniejsze. - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla tych krajów, które mają problemy zakwalifikowaniem się do konkursu, to pewnie będzie dobra informacja. Mniej Niemców, Norwegów, Austriaków, Słoweńców i Polaków, powoduje, że robi się miejsce dla przedstawicieli słabszych krajów. Dla nas - Polaków - jednak jest to problem. Nawet w momencie kiedy sześciu naszych zawodników startowało w Pucharze Świata i Pucharze Kontynentalnym, to nadal często kilku zawodników siedziało w domu, bo nie miało gdzie startować. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji i wydaje mi się, że najmocniejsze kraje będą hamować zapędy FIS, bo może na tym stracić widowisko w Pucharze Świata. Trzeba pewnie będzie jednak znaleźć gdzieś kompromis pomiędzy zadowoleniem tych najlepszych a umożliwieniem walki tym krajom, które odstają - powiedział Kot w rozmowie z Interia Sport.