Trwają MŚ w Trondheim, a tu takie wieści o Kamilu Stochu. Mowa o powrocie na podium
Rozpoczęły się pierwsze od lat mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym bez Kamila Stocha. Według Thomasa Morgensterna sytuacja ta jest dla naszego mistrza "ekstremalnie trudna". Czy po takim ciosie "Orzeł z Zębu" będzie nie tylko kontynuował karierę, ale wręcz stanie jeszcze na podium Pucharu Świata? W obliczu jego formy z ostatnich dwóch sezonów brzmi to jak coś niebywałego, ale według Austriaka taki scenariusz nie jest niemożliwy. Nie boi się mówić o nim głośno.

To, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwością, stało się faktem. Kamil Stoch został skreślony przez Thomasa Thurnbichlera ze składu na mistrzostwa świata w Trondheim. "Orzeł z Zębu" nie jest w najlepszej formie, ale nawet mimo to kibicom trudno było wyobrazić sobie taki scenariusz. Głos w tej sprawie zabrał szkoleniowiec reprezentacji w skokach narciarskich i wyjaśnił motywy swojej decyzji.
"Każda decyzja, którą podejmuję jako trener reprezentacji Polski, wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, której jestem świadomy. Wiem, że 'Król Kamil' jest legendą polskiego sportu i to nie bez powodu. Przez wiele lat był jednym z czołowych skoczków Pucharu Świata, ikoną tego sportu. Muszę jednak swoją decyzję uzasadnić także przed całym zespołem. Wszyscy skoczkowie nominowani do kadry na mistrzostwa świata osiągnęli porównywalne do wyników Kamila z Sapporo rezultaty w ciągu ostatnich dwóch weekendów Pucharu Świata. Dawid w Willingen był 14., Olek w Oberstdorfie 15. i w Lake Placid 17., Kuba w Lake Placid 13." - mówił w rozmowie z Tomaszem Kalembą z Interii Sport.
Piotrek [Żyła - przyp. red.] jest obrońcą tytułu na normalnej skoczni i w związku z tym ma już zapewnione stałe miejsce w konkursie na niej. Wszyscy wymienieni skoczkowie wyprzedzają Kamila w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i w tym sezonie zajęli co najmniej jedno miejsce w pierwszej dziesiątce
Mistrzostwa świata bez Stocha właśnie się zaczynają, a temat absencji Kamila nie cichnie. O komentarz poproszono legendarnego Thomasa Morgensterna. Jego słowa mogą wlać nieco nadziei w serca polskich fanów.
Co dalej z karierą Kamila Stocha? "Mam jednak nadzieję..."
Thomas Morgenstern publicznie przyznaje, że obecna sytuacja, w jakiej znalazł się Kamil Stoch, jest dla skoczka "ekstremalnie trudna". "Współczuję mu" - wyznaje dla WP Sportowych Faktów. "To trzykrotny mistrz olimpijski, bardzo utalentowany skoczek z wieloma tytułami. Tak naprawdę ostatnie dwa sezony ma gorsze. Mam jednak nadzieję, że będzie kontynuował karierę i wróci jeszcze do wysokiej formy. Oby w przyszłym roku wrócił jeszcze na podium" - dorzuca.
On sam już lata temu pożegnał się z zawodowym sportem. Sygnalizuje, że sytuacja jego i Stocha jest inna. "Kamil ma 37 lat, ja miałem 28, gdy żegnałem się ze skokami. Byłem młody, ale nie żałuję tej decyzji. Tak naprawdę do decyzji o końcu kariery przekonał mnie wypadek z Kulm, jaki miałem na początku 2014 roku. Nawet się długo nad tym nie zastanawiałem. Czułem, że to właściwy ruch" - tłumaczy.
Od razu wyjaśnia, że postanowienie o definitywnym odwieszeniu nart nie jest łatwe. Z jednej strony - jeśli ma się za sobą dobry sezon - ma się ochotę na więcej. Z drugiej, jeżeli na skoczni nie szło wedle oczekiwań, liczy się na poprawę i przełamanie. "Kamil Stoch, Piotr Żyła czy Dawid Kubacki pewnie wkrótce sami będą musieli się z tym zmierzyć. Wiem jednak, że jest bardzo trudno dojść do wniosku, że to już" - opowiada.
Przy okazji Morgenstern pochyla się nad ogólną sytuacją polskich skoków. Potwierdza, że przykro mu się patrzy na to, jak nasi reprezentanci punktują w Pucharze Świata. Zauważa dobrą dyspozycję Pawła Wąska, ale to wciąż "za mało". "Mam nadzieję, że inni zawodnicy się poprawią i podniosą swój poziom. Nie mówię o tym sezonie, ale kolejnych latach. Skoki narciarskie potrzebują Polski" - podsumowuje.

