Początek sezonu Pucharu Świata nie układa się po myśli polskich skoczków - już w Ruce podopieczni Thomasa Thurnbichlera znacznie odstawali od czołówki. W pierwszym konkursie punktował tylko Dawid Kubacki, w drugim oprócz mistrza świata z Seefeld do drugiej serii awansował tylko Piotr Żyła. Kibice mieli prawo oczekiwać, że w Lillehammer, gdzie "Biało-Czerwoni" trenowali przed startem cyklu, "Biało-Czerwoni" spiszą się o wiele lepiej. Tak jednak nie było. Wprawdzie w sobotnich zawodach punktowali Paweł Wąsek, Kamil Stoch i Piotr Żyła, a w niedzielnych Kubacki i Żyła, ale i tak Polacy zajmowali miejsca dopiero w trzeciej dziesiątce. O przyczyny takiego stanu rzeczy Tomasz Kalemba z Interii zapytał Adama Małysza. Prezes PZN otwarcie przyznał, że przed startem sezonu nic nie wskazywało na to, by polscy skoczkowie byli bez formy. Norweskie skoki w obliczu katastrofy, trwa walka z czasem. "Wtedy będziemy skończeni" Trudna sytuacja polskich skoczków. Trener kadry B obrazowo o ich sytuacji O komentarz poproszono także Davida Jiroutka, który od maja pełni funkcję trenera polskiej kadry B. Zdaniem szkoleniowca grupa prowadzona przez Thurnbichlera dojdzie do dobrej dyspozycji w bieżącym sezonie. Na tym nie koniec - jak zauważył, obecna sytuacja "Biało-Czerwonych" może prowadzić do niepożądanej paniki. "Kiedy źle wejdzie się w sezon, to zaczyna się trochę paniki, presji ze strony mediów, wygląda jakby to był Titanic. Jest ciężko, ciężko, a potem dzięki dobrze wykonanej pracy, odpowiednich decyzjach, wierze w lepsze wyniki i cierpliwości można się odbudować" - przekonywał. Po konkursach w Lillehammer doszło do zmiany w polskiej kadrze - Aleksandra Zniszczoła zastąpił Maciej Kot. Jednak nie tylko Zniszczoł zawodzi, ponieważ bardzo słabo od początku cyklu prezentuje się Kamil Stoch. Mało jednak prawdopodobne, by trzykrotny mistrz olimpijski trafił do kadry B. Jak podkreślił rozmówca Sport.pl, najpełniejszy obraz tego, co dzieje się w kadrze A, ma Thurnbichler. Dlatego Jiroutek nie zamierza dywagować, czy Stoch trafi wkrótce pod jego skrzydła. "Nie chcę mówić, co będzie, ani składać deklaracji, bo moja robota to w tym momencie pierwsze zawody w Pucharze Kontynentalnym i to na nich muszę się w pełni koncentrować" - podsumował. Koszmar Thomasa Thurnbichlera. Polacy nie mają gdzie trenować