Nasz skoczek był liderem po pierwszej serii. Nad Norwegiem Halvorem Egnerem Granerudem, który był szósty, miał 12,8 punktów przewagi. Stoeckl uważa, że pierwsza próba konkursowa jego zawodnika była dobra, ale nie pomogły mu warunki. W drugiej serii Norweg uzyskał odległość dnia. Skoczył 133 metry i do tego lądował fantastycznym telemarkiem. - Bez dwóch zdań w tym wypadku sprzymierzeńcem były warunki - przyznał trener Norwegów. Stoeckl podkreślał, że Bergisel jest niesamowicie trudną skocznią, która nie wybacza błędów. Tutaj niewielka pomyłka kończy się źle. - Przekonał się o tym we wtorek Karl Geiger - mówił Stoeckl, nawiązują do tego, że czołowy skoczek świata nie awansował do konkursu. Finał w Bischofshofen. Trener Norwegów nie skreśla Kubackiego Ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni tradycyjnie odbędzie się w Bischofshofen. - To będzie zupełnie inna skocznia. Ona ma płaski najazd i długi próg. To wyjątkowa skocznia, a do tego znacznie większa. Tak się składa, że akurat Kubacki lata o wiele lepiej - powiedział austriacki trener Norwegów. Warto w tym miejscu dodać, że nasz skoczek jest aktualnym rekordzistą skoczni w Bischofshofen. Przed ostatnim konkursem Granerud ma 23,3 pkt. przewagi nad Kubackim w klasyfikacji generalnej PŚ. To 13 metrów. Z Innsbrucka - Tomasz Kalemba, Interia Sport