Paweł Wąsek oddał dwa bardzo dobre skoki, tak się przynajmniej wydawało na pierwszy rzut oka, w konkursie drużynowym. W pierwszym uzyskał 133 metry, a w drugim poszybował pięć metrów dalej. 25-latka chwalił - i to bardzo - Thomas Thurnbichler, trener polskiej kadry. Nowa rzeczywistość Kamila Stocha, wyznał to po konkursie. "Nie ma co ukrywać" Paweł Wąsek ganił siebie za skoki, choć był jednym z najlepszych zawodników konkursu - Paweł pokazał, że jest w bardzo dobrej formie. Szczególnie zaimponował fazą lotu. Zrobił w tym elemencie niesamowicie dobrą robotą w zawodach. Jeśli do tego będzie na progu odpowiednia energia, to w niedzielnym konkursie wszystko jest możliwe w jego wykonaniu - przyznał Austriak. Tyle że sam Wąsek nie był zadowolony ze swojego występu. Dla 25-latka sobotni konkurs drużynowy był dużym przeżyciem, bo występował w nim jako lider Biało-Czerwonych. - Trudno mi powiedzieć, ile było w tym wszystkim emocji. Przed swoim skokiem zdawałem sobie sprawę z tego, że kilka ekip nam uciekło wyraźnie i o podium będzie bardzo trudno. Chciałem zatem do tych skoków podejść treningowo, skupiając się na elementach, które szwankują. Jak jednak widać, ten próg u mnie jeszcze nie do końca funkcjonował - tłumaczył. Polska ekipa finalnie zajęła piąte miejsce z dużą stratą do czterech wyprzedzających ją ekip. Po serii próbnej pojawił się jednak apetyt nawet na walkę o podium. - Rzeczywiście odskoczyły nam te drużyny. Skakali równo i stabilnie, a u nas zabrakło stabilizacji. Trzeba jednak przyjąć ten wynik i teraz wyciągnąć wnioski, by się poprawić - zakończył. Konkurs drużynowy wygrała Austria przed Słowenią i Norwegią. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport