O młodym wiślaninie głośno zrobiło się zimą, kiedy królował w konkursach z cyklu Pucharu Kontynentalnego i bez skrupułów zostawiał rywali za plecami wskakując na kolejne podia. Dobrymi rezultatami wywalczył sobie zaufanie trenera Stefana Horngachera i prawo startu w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Zadebiutował w Innsbrucku, a pod koniec stycznia na jego konto trafił pierwszy punkt do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Teraz ponownie media rozpisują się o Pilchu. Wszystko za sprawą umowy sponsorskiej z Red Bullem. Tym samym 17-latek dołączył do grona takich skoczków jak Adam Małysz czy Gregor Schlierenzauer. - Uwagę sponsora zacząłem przyciągać już po pierwszych wygranych w Pucharze Kontynentalnym. Zainteresował się mną polski Red Bull i wówczas podpisaliśmy wstępną umowę. Aby związać się z marką o globalnej skali, musiałem jednak przejść testy. Po nich dostałem informację, że w moim organizmie są jeszcze bardzo duże rezerwy i warto nad nimi pracować - powiedział Tomasz Pilch. Zainteresowanie skokami w Polsce jest duże. Nie oznacza to, że każdy zawodnik może pozwolić sobie na komfort niemyślenia o kwestiach materialnych. Podopieczny Macieja Maciusiaka od teraz skupia się już tylko na swojej pracy. - Nie czuję presji. Myślę, że kontrakt z Red Bullem przyniesie efekty, bo motywacja jest teraz dużo większa i mam czas na skupienie się na treningach, a nie zastanawianie się nad finansami. Myślę o treningach, a nie o tym, co mam napisane na kasku - komentuje wiślanin. Zapytany o presję wywieraną ze strony mediów i kibiców, członek kadry B twierdzi, że nie robi to na nim wrażenia. Co innego gdy pytamy o sytuację, jeśli w artykułach zamiast jego nazwiska pojawia się dopisek "siostrzeniec Adama Małysza". - Jest to trochę denerwujące, ale przyzwyczaiłem się do tego. Wolałbym jednak, aby normalnie używano mojego nazwiska. Ciężko powiedzieć, czy powiązania rodzinne są dla mnie utrudnieniem bądź ułatwieniem. Czasami czuję większy nacisk ze strony mediów dlatego, że mam takiego a nie innego wujka i w związku z tym muszę dobrze skakać. A nie zawsze tak jest. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, jak moja kariera może potoczyć się w przyszłości - tłumaczy Tomasz Pilch. Kadrowicze przebywają obecnie na obozie w Szczyrku. Dyspozycją podczas skoków oddawanych na igielicie w trakcie letniej rywalizacji, skoczek na razie się nie martwi. Liczy się przede wszystkim zima. - Do czwartku spędzamy czas na obozie w Szczyrku. Podczas tego zgrupowania oddamy pierwsze skoki tego lata. Nie skupiamy się na lecie, a na treningach. Starty latem traktuję jako przyjemność i nie myślę raczej o wynikach, ale o przygotowaniach do zimy - dodaje 17-latek. Aleksandra Bazułka