- Jestem załamany. Mój świat legł w gruzach, ponieważ start w Falun był moim najważniejszym celem w tym sezonie i jestem w wysokiej formie - powiedział skoczek. Reprezentacja Norwegii składa się z sześciu zawodników. Cztery nazwiska Stoeckl podał już w weekend, a ostatnie dwa we wtorek. "Pewniakami" byli Anders Bardal, Anders Jacobsen, Anders Fannemel i Rune Velta. Skład dopełnili juniorzy Philip Sjoeen i Johann Andre Forfang. Stoeckl przyznał, że decyzja w sprawie dwóch ostatnich nazwisk nie była łatwa: "mamy problem typu luksusowego, czyli wielu dobrych skoczków i tylko sześć miejsc. Jestem jednak pewien że zrobiłem właściwy wybór. Tom miał ostania szansę pokazać się dobrze w Titisee-Neustadt lecz spisał się słabo, a Forfang i Sjoen są w rewelacyjnej dyspozycji, co udowodnili zdobywając złoto i brąz w MŚ juniorów w Kazachstanie w ubiegłym tygodniu". Inne zdanie ma Hilde: - Przeszedłem w reprezentacji wiele upadków, a nawet kontuzję kręgosłupa, lecz fakt, że nie jadę na MŚ jest najgorszym ciosem ze wszystkich w karierze. Nie miałem najlepszych skoków w ostatnim Pucharze Świata w Niemczech, ale wszyscy wiedzieli, że mój cel na Falun związany był głównie ze skocznią normalną, a nie dużą. Nie mogę jednak deprecjonować osiągnięć kolegów ponieważ byłoby to niesportowe. MŚ w Falun odbędą się w dniach 18 lutego-1 marca.