Pierwsza połowa tego roku była koszmarna dla Jakuba Wolnego. W styczniu skrytykował to, co się dzieje w kadrze B i na pewien czas został odsunięty od startów. Kilka miesięcy potem dowiedział się, że w ogóle nie ma dla niego miejsca w kadrze. To była kolejna degradacja w ciągu dwóch lat. Wcześniej bowiem po słabych występach w sezonie 2022/2023 został przesunięty z kadry A do kadry B. Jego dalsza kariera zawisła na włosku. Thomas Thurnbichler odstawił najlepszych skoczków. Jasne słowa: trzeba wziąć się do roboty Degradacja za degradacją. Jakub Wolny odbija się od dna W zawodach Letniego Grand Prix w Wiśle Wolny w dość przeciętnej, by nie powiedzieć słabej obsadzie, dwukrotnie zajmował 11. miejsce. To jego najlepsze lokaty w tym cyklu od 2022 roku, kiedy to stawał nawet na podium. - Przy całym weekendzie mogę postawić solidny plus, choć obsada pozostawiała wiele do życzenia. Najważniejsze dla mnie jest to, że wszystkie moje skoki były na w miarę równym poziomie. Jest powtarzalność i dzięki temu będzie można na tym zbudować coś fajnego - powiedział Wolny, który w 2014 roku został mistrzem świata juniorów. To zawodnik, który na co dzień trenuje poza kadrą w grupie bazowej. Tam jego trenerem jest Krzysztof Miętus. To formalne rozwiązanie, ale tak naprawdę skoczek z Bystrej niemal ciągle jest pod okiem szkoleniowców kadry. Po weekendzie w Wiśle wskoczył do grona czterech najlepszych polskich zawodników tego lata. W ostatnim czasie Wolny wiele czasu poświęcił na pracę nad tym, by narty nie wykręcały się w powietrzu zaraz po wyjściu z progu. I to przynosi efekty. Dzięki temu jest w stanie skoczyć o wiele dalej. Ma jednak dodatkową motywację, bo na papierze wylądował poza kadrami w skokach. Chce teraz coś udowodnić. - Jak zobaczyłem, że nie ma w żadnej z kadr, to - nie będę ukrywał - że byłem lekko załamany i zły. Powiedziałem jednak sobie, że to jeszcze nie jest mój koniec i że jeszcze pokażę, na co mnie stać. Wiele pomogła mi żona - przyznał 29-latek, który miał nawet początkowo myśli o tym, by rzucić narty w kąt.