Aleksander Zniszczoł w końcu zanotował trzy bardzo dobre skoki. Już w serii próbnej odpalił prawdziwą petardę. Uzyskał trzeci wynik w całej stawce. W konkursie zanotował 11. rezultat. Nie dziwi zatem fakt, że 29-latek cieszył się z tego, co wykonał na skoczni. Najważniejsze, że w jego skokach jest już dużo luzu. Dramaturgia w bitwie polskich skoczków o podium w Zakopanem. Gigantyczne emocje w finale finałów Aleksander Zniszczoł był najlepszy w polskiej drużynie - Oddałem trzy skoki na wysokim poziomie. Jak zacząłem, tak skończyłem. Jestem bardzo zadowolony z tego dnia, bo skoki były na luzie. Ostatnio popełniałem głupie błędy. Nie koncentrowałem się na tym, na czym powinienem i to sprawiało mi trochę problemów. Ogólnie jednak jestem zadowolony - powiedział Zniszczoł. W niedzielę jest szansa, że nasz skoczek powalczy nawet o "10". - Moje skoki były wielkim zastrzykiem optymizmu przed niedzielnym konkursem. To mi pomoże i będzie łatwiej. Dostałem nauczkę i już nie będę się napalał. Myślę, że będzie dobrze - przyznał 29-latek. To właśnie po skokach Zniszczoła Polska stawała przed szansą walki o podium. To on ciągną naszą drużynę. W kolejnym tygodniu odbędą się mistrzostwa świata w lotach w Tauplitz/Bad Mitterndorf i widać, że Zniszczoł rozpędza się przed tą imprezą. To zawodnik, który potrafi latać. - Napędzam się przed mistrzostwami świata w lotach. Po to ryzykowałem tutaj w kilku skokach, żeby wszystko sobie dograć i na loty pojechać z dobrym nastawieniem - zakończył Zniszczoł. Rywalizację drużynową w Zakopanem wygrała Austria przed Słowenią i Niemcami. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport