Premierowy PolSKI Turniej w skokach narciarskich rozpoczął się seriami treningowymi i kwalifikacjami do zawodów głównych. Siedmiu z dziewięciu Polaków wywalczyło sobie awans. Najlepiej poszło Piotrowi Żyle, który po skoku na 125,5 metra zajął 12. miejsce. Dalej byli Dawid Kubacki (13.), Aleksander Zniszczoł (15.), Kamil Stoch (22.), Klemens Murańka (38.), Paweł Wąsek (47.) i Jakub Wolny (50.). W konkursie nie zobaczymy natomiast Macieja Kota (51.) i Andrzeja Stękały (52.). Tuż po kwalifikacjach Thomas Thurnbichler nie był jeszcze w stanie wskazać pełnego składu na sobotnią rywalizację duetów. Deklarował, że na pewno wystąpi Piotr Żyła, ale nad drugim zawodnikiem jeszcze się zastanawiał. Ostatecznie postawił na Dawida Kubackiego. Wcześniej, na krótko przed startem rywalizacji na skoczni "Malince" im. Adama Małysza w Wiśle, świat skoków narciarskich obiegła zaskakująca nowina. Menedżer norweskiej kadry, który był z nią związany od 2004 roku, więc od 20 lat, a w środowisku uchodzi za prawdziwego specjalistę, ogłosił pożegnanie z posadą. Mamy nowy rekord skoczni w Wiśle. Przeskoczył obiekt, trudno będzie go pobić Alexander Stoekl zaskoczony decyzją Clasa Brede Braathena. "Nic o tym nie wiedziałem" Krótko przed kwalifikacjami w Wiśle Clas Brede Braathen zwołał konferencję prasową, podczas której nieoczekiwanie ogłosił swoje pożegnanie ze skokami i norweską reprezentacją. Nie jest tajemnicą, że wcześniej pozostawał w napiętych stosunkach z rodzimą federacją. Chodziło o cięcia budżetowe oraz sytuację finansową skoków i samych zawodników, w tym kwestie marketingowe. Mimo to chyba mało kto spodziewał się jego rezygnacji. Do podjęcia tak radykalnej decyzji menedżera miała zachęcić rodzina. O komentarz do "trzęsienia ziemi" w skokach i norweskiej kadrze poproszono trenera Graneruda i spółki, Alexandra Stoeckla. W rozmowie z Dagbladet przyznaje, że informacja o rezygnacji Braathena była jak grom z jasnego nieba. "To jak bomba. Nic o tym nie wiedziałem. Było dość intensywnie i emocjonalnie. Łączy nas długa historia. Było wiele wspaniałych chwil, ale i wymagających sytuacji" - tłumaczy i wyznaje, że są pewne obawy o przyszłość dyscypliny i reprezentacji. Przy okazji prosi o solidarność. "W pewnym stopniu się boimy. Po prostu nie wiemy, co teraz nadejdzie. Musimy po prostu zjednoczyć się i spróbować dać radę. Robiliśmy to od lat. Teraz jeszcze ważniejsze jest, abyśmy pokazali, że razem jesteśmy silni i jesteśmy w stanie występować na najwyższym poziomie" - apeluje. Takiej rywalizacji na skoczni w Polsce jeszcze nie było. Nasi zawodnicy chwalą ten format Granerud reaguje na rezygnację Braathena. "Zawalczymy o siebie tak, jak walczyłeś o nas" Głos w sprawie rezygnacji Braathena zabiera też lider norweskiej kadry, zeszłoroczny zwycięzca Pucharu Świata, Turnieju Czterech Skoczni i Raw Air, Halvor Egner Granerud. "My, sportowcy, chcemy skorzystać z tej okazji, aby podziękować Clasowi i jego rodzinie za wszystko, co on i oni poświęcili dla norweskich i międzynarodowych skoków. Drużyna nie byłaby taka sama bez ciebie i wszystkiego, co poświęciłeś!" - napisał na platformie X (dawniej Twitter). Temat rozwinął we wpisie na Instagramie. W sieci zamieścił swoje dwa zdjęcia z menedżerem, opatrując je znaczącym opisem. Oprócz podziękowań zamieścił też listę sukcesów Braathena. Wyliczył dobre występy kobiet w Vikersund, medal olimpijski Mariusa Lindvika oraz Maren Lundby i świetny zeszły sezon w wykonaniu jego samego. "Mam nadzieję, że my jako drużyna będziemy kontynuować to, o co walczyłeś, odrzucimy presję na bok, zawalczymy o siebie tak, jak walczyłeś o nas. Jeszcze trochę sezonu zostało zostało i mam nadzieję, że uda się podnieść nam drużynowo" - podsumował Granerud. Gigantyczny skandal w skokach. Polak powinien stracić podium zawodów, FIS odpowiada