Przed Polakami kolejny weekend z Pucharem Świata w skokach narciarskich. Zawody ponownie odbędą się poza Europą. Po Lake Placid przyszedł czas na Sapporo, gdzie zostaną rozegrane dwa konkursy indywidualne. W naszej kadrze doszło do jednej roszady - Pawła Wąska zastąpił Klemens Murańka. Jak się okazuje, nasza kadra będzie musiała w Sapporo radzić sobie również bez trenera Thomasa Thurnbichlera, który nie poleciał ze skoczkami do Japonii. Skąd taka decyzja? Kiedy tylko stało się jasne, że Austriaka nie będzie na Pucharze Świata, zaczęły pojawiać się głosy, że waży się jego przyszłość. Jednak okazuje się, że nie ma to związku z jego kontraktem. Polacy bez trenera w Sapporo. Znamy kulisy decyzji O tym, że Thurnbichlera nie zobaczymy w Sappooro, wiadome było już przed zawodami w Lake Placid, kiedy to Austriak obwieścił swoją decyzję. Jak zwykle w takich sytuacjach ruszyła fala spekulacji, czym spowodowany jest taki ruch szkoleniowca, który raczej nie zwykł opuszczać konkursów, w których startowali jego podopieczni. Oficjalnie przekazano tylko, że zastąpi go w Japonii Wojciech Topór. Kulisy decyzji Austriaka odsłonił portal Sport.pl. I jak się okazuje, cała sprawa jest bardzo prozaiczna. Thomas Thurnbichler na co dzień pracuje bardzo intensywnie i nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek. A dalekie podróże mocno wpływają na jego organizm, który nie może się zregenerować. Dlatego już wcześniej zaplanowano, że po długim locie do Lake Placid trener Polaków wróci do Europy, a w Japonii zastąpi go ktoś inny. Uznano, że to najlepszy moment przynajmniej na krótki odpoczynek. Austriacki szkoleniowiec nie wybiera się jednak na urlop. Ma za to pracować nad swego rodzaju "planem naprawczym", o którym w rozmowie z Interią mówił prezes PZN Adam Małysz. Przyszłość Thurnbichlera jest jasna - Będę za tym, że Thomas powinien zostać w Polsce. Rozpoczął pewien etap zmiany całego systemu. Musimy wziąć pod uwagę fakt, że to nie jest praca na jeden rok. Daliśmy kredyt zaufania Thomasowi. Wiemy, że trzeba zrobić zmiany od dołu tak, żeby nie tracić tylu zawodników między wiekiem juniora a seniora - powiedział o głosowaniu na zarządzie Polskiego Związku Narciarskiego dla "Przeglądu Sportowego". To zresztą nie pierwsza taka deklaracja ze strony włodarzy polskich skoków. Już wcześniej zapewniano, że Thurnbichler, mimo słabszych wyników kadry, cieszy się zaufaniem związku. Dlatego krótki odpoczynek, na który mu pozwolono, nie wiąże się z żadnymi próbami odsunięcia do od pracy z kadrą.