To był sezon Stefana Krafta. Utytułowany reprezentant Austrii na początku zimy został liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i nie ściągnął już żółtej koszulki do końca zmagań. Ponadto 30-latek w styczniu zapisał się w historii skoków narciarskich. Podczas weekendu w Polsce zawodnik pobił rekord legendarnego Janne Ahonena (108. miejsc na podium PŚ) i został sportowcem, który najwięcej razy w historii plasował się w "TOP3". A to nie wszystko, bowiem minionej zimy Austriak wyprzedził również Polaków: Adama Małysza i Kamila Stocha w liczbie zwycięstw. "Biało-Czerwoni" 39 razy stawali na najwyższym stopniu podium, natomiast 30-latek ma na koncie już 43. triumfy. Przed nim tylko same legendy: Matti Nykanen (46. wygranych) i rodak Gregor Schlierenzauer (53. zwycięstwa). Kamila Stocha zapytano o następny sezon. Tajemnicza odpowiedź skoczka. "Jedyne, o czym marzę" Stefan Kraft zdominował sezon. Niewiele mu brakowało do osiągnięcia Petera Prevca Podopieczny Andreasa Widhoelzla był na dobrej drodze po pobicia rekordu Petera Prevca sprzed kilku lat. Austriak wygrał trzynaście zawodów PŚ w jednym cyklu, natomiast Słoweniec, który w Planicy zakończył karierę, w sezonie 2015/16 aż piętnaście razy stawał na najwyższym stopniu podium. Podobnie jak wspomniany Kraft, 31-latek był poza zasięgiem rywali i z dużą przewagą prowadził w łącznej klasyfikacji. Ponadto "Pero" sięgnął wówczas po złoty medal mistrzostw świata w lotach. Zawody odbywały się Tauplitz/Bad Mitterndorf, miejscu, gdzie w tym roku skoczkowie rywalizowali na "mamucie" o krążki w najcenniejszego kruszcu. Tym razem również nie było niespodzianek i złoto trafiło do rąk dominatora - Stefana Krafta. Austriakowi nie udało się nawiązać do wszystkich osiągnięć Słoweńca, który kilka lat temu wywalczył wszystkie najcenniejsze nagrody. Tej zimy triumf w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni święcił Japończyk Ryoyu Kobayashi. W sezonie 2015/16 Złoty Orzeł trafił w ręce wielkiego rywala Kamila Stocha. Ponadto Kraft w przeciwieństwie do Prevca nie mógł cieszyć się w jednym sezonie z dwóch Kryształowych Kul. Nagroda przyznawana za loty narciarskie ostatecznie trafiła do rąk jego rodaka Daniela Hubera, który dzięki niedzielnej wygranej w zawodach o zaledwie trzy punkty wyprzedził 30-latka w klasyfikacji lotów. A jak w ostatnich miesiącach radzili sobie "Biało-Czerwoni"? To nie pierwsza taka zima w wykonaniu reprezentantów Polski w Pucharze Świata Podopieczni Thomasa Thurnbichlera mają za sobą ciężką zimę. Liderzy kadry narodowej spuścili z tonu i nie nawiązali walki z czołówką. Z kryzysem formy zmagał się między innymi Dawid Kubacki, który rok temu walczył o podium klasyfikacji końcowej. Jednakże z powodu choroby żony Marty 34-latek przedwcześnie zakończył sezon i stracił szansę życiowy wynik w PŚ. Teraz z kolei wziął udział w finałowych zawodach w Planicy, jednak zmagania w całym cyklu zakończył dopiero na 28. miejscu. ''To jest wszystko bardzo złożone. Do siebie także mogę mieć pretensje. W wielu aspektach mogłem zrobić coś lepiej. I tu nie ma co z tym dyskutować. Finalnie to ja jestem z nartami na skoczni i to ja oddaję skok. Było ciężko, a teraz najważniejsze jest to, by wyciągnąć wnioski z tego, co było nie tak, by nie popełnić tych błędów w przyszłym sezonie'' - mówił w Planicy zawodnik w rozmowie z Tomaszem Kalembą z Interii. Nieco lepiej od Kubackiego spisali się Piotr Żyła i Kamil Stoch, którzy zostali sklasyfikowanie kolejno na 26 i 28. pozycji w klasyfikacji całego cyklu. Kilka latem, w sezonie 2015/16 również nie było kolorowo. Najwyżej w tabeli był trzykrotny mistrz olimpijski (22. pozycja). Z kolei "Mustaf" zajmował 29. lokatę, a trzeci z liderów naszej kadry plasował się na 35. miejscu. Choć cała trójka nie ma po tym sezonie zbyt wielu powodów do zadowolenia, w drużynie jest sportowiec, który w ostatnich tygodniach sprawił rodakom radość. Żona Aleksandra Zniszczoła przyjechała do Planicy. Skoczek pokazał zdjęcie Problemy naszych Orłów i objawienie w kadrze. Przypominają się stare czasy Od początku zimy nasi skoczkowie mieli problemy z nawiązaniem walki z czołówką. Niespodziewanym bohaterem Polaków został Aleksander Zniszczoł, który zapamięta tę zimę na długo, bowiem po raz pierwszy w karierze stanął na podium w zawodach. I to nie jeden raz! Zajął trzecie miejsce w Lahti i powtórzył ten wynik w finałowym konkursie lotów w Planicy. Ponadto Zniszczoł zgromadził łącznie 524 pkt., co pozwoliło mu zająć 19. pozycję. W minionej zimy w Pucharze Świata pokazał się również Andrzej Stękała. Polak jednak nie notował zadowalających występów i co gorsza, nie wywalczył ani jednego punktu w PŚ. Jednakże podobnie, jak Zniszczoł, w sezonie 2015/16 był objawieniem naszej reprezentacji. Gdy niemal wszyscy skoczkowie kadry A zawodzili, 28-latek sprawił kibicom miłą niespodziankę i stał się jednym z najjaśniejszych punktów polskiej drużyny. Mając w pamięci, że po gorszym sezonie 2015/26 nasi skoczkowie w kolejnych latach wrócili do ścisłej czołówki PŚ, trzeba mieć nadzieję, że po trudnym okresie będzie już tylko lepiej.