Za nami trzeci weekend z Pucharem Świata w skokach narciarskich w tym sezonie. Niestety, polska publiczność nie poniosła podopiecznych trenera Thomasa Thurnbichlera do wybitnych skoków na obiekcie imienia Adama Małysza w Wiśle-Malince. Zawiedli zwłaszcza nasza weterani - Kamil Stoch, Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki. Najlepiej z "Biało-Czerwonych" radzi sobie obecnie niespodziewanie Paweł Wąsek, który podczas konkursów w Wiśle dwukrotnie uplasował się na 11. lokacie. Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner w rozmowie z "Faktem" docenia to, jak obecnie radzi sobie 25-letni zawodnik rodem z Cieszyna. Zaznacza przy tym jednak, że na ten moment sam wstrzymuje się z określaniem Pawła Wąska mianem "lidera" reprezentacji Polski. - Potwierdził, że aktualnie jest najlepszym z naszych skoczków, choć określenie lider może byłoby jeszcze przesadą. Olek Zniszczoł był delikatnie za nim - stwierdził były szkoleniowiec Adama Małysza. Tyle w Wiśle zarobili polscy skoczkowie. Nie wszyscy mogli się cieszyć Skoki narciarskie. Tajner ocenił postawę Stocha. Przedstawił jasne stanowisko Wielu powodów do zadowolenia po zmaganiach w Pucharze Świata w skokach narciarskich w Wiśle nie ma natomiast Kamil Stoch. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski punktował tylko w jednym, niedzielnym konkursie, zajmując 25. pozycję. W sobotę natomiast rywalizację zakończył już po pierwszej próbie, będąc 33. w całej stawce. Sam Kamil Stoch miał świadomość, że jego forma nie wygląda obecnie tak, jak życzyliby sobie tego polscy fani, a także on sam. Przyznał to otwarcie w rozmowie z dziennikarzami, wprost wskazując także na problemy, z jakimi zmagał się na skoczni imienia Adama Małysza. - Tak, to zdecydowanie nie był taki weekend, jakiego bym sobie życzył. Muszę pogodzić się z obecną sytuacją. Na ten moment nie radzę sobie z utrzymaniem dobrej pozycji najazdowej. Tracę równowagę w przejściu tuż przed progiem, co powoduje, że skoki są mocno spóźnione i brakuje im odpowiedniej rotacji - stwierdził nasz skoczek narciarski. Mimo to Apoloniusz Tajner wciąż ma nadzieję na odrodzenie 37-latka. Co więcej, właśnie w jego kontekście wspomniał o zbliżających się mistrzostwach świata w Trondheim, które w przypadku skoczków narciarskich potrwają od 2 do 8 marca 2025 roku. I zaznaczył, że już niewiele brakuje reprezentantom Polski, by na stałe zagościć w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Świata. - Myślę, że jak do końca grudnia tak pójdzie, no to rzeczywiście do tej dziesiątki zaczną regularnie wskakiwać. Już nas bardzo niewiele dzieli - orzekł były zwierzchnik PZN. Trenerzy i działacze w szoku. W Polsce nie ma czynnej skoczni. Małysz nie owijał w bawełnę