Konkursy w Polsce nie przyniosły spektakularnego przełomu i żaden z naszych reprezentantów nie wywalczył miejsca w czołowej dziesiątce. Najbliżej celu był Aleksander Zniszczoł, który po pierwszej serii zawodów w Zakopanem zajmował 4. pozycję, ale ostatecznie - po finałowej próbie - spadł na 11. miejsce. Po wszystkim nie krył, że czuje pewien niedosyt. Nie traci jednak wiary we własne możliwości. "Jestem z siebie bardzo dumny. Przed tym finałowym skokiem miałem wszystko pod kontrolą. Nie chciałem nic dokładać, tylko chciałem zrobić swoje. Dopiero się rozkręcam. Coraz częściej pojawiają się dobre skoki, które pozwalają mi wskakiwać do '10' w pojedynczych seriach. Trzeba cierpliwości i będzie dobrze" - deklarował. Teraz przed nim i kolegami z kadry następne wyzwanie, mistrzostwa świata w lotach w Tauplitz/Bad Mitterndorf. Raczej nie ma co myśleć o niespodziance i nagłym włączeniu się "Biało-Czerwonych" do walki o podium, ale to nie znaczy, że ktokolwiek ma zamiar się poddać. Thomas Thurnbichler liczy zwłaszcza na Aleksandra Zniszczoła i Piotra Żyłę. Daleki od hurraoptymizmu jest trener Maciej Maciusiak, choć wciąż tli się w nim nadzieja na lepsze. "Przed sezonem - nawet najwięksi pesymiści - nie zakładaliby, że tak potoczą się starty. Jak na razie jest fatalnie. Na szczęście można to jeszcze zmienić" - mówi dla TVP Sport. Pod skocznią na Kulm urywa głowę. Wiatr nie daje za wygraną Mówi o rezygnacji w obozie polskich skoczków, ale jest nadzieja. "Dyspozycja Olka jest najrówniejsza" Pod koniec minionego roku w sztabie reprezentacji Polski w skokach narciarskich doszło do ważnej zmiany. Wojciech Topór zastąpił Marca Noelke na stanowisku asystenta trenera Thomasa Thurnbichlera. To nie wszystko. Przed kilkoma dniami media obiegła wieść o pożegnaniu się z Polskim Związkiem Narciarskim sekretarza generalnego Jana Winkla. Czy w sztabie szkoleniowym potrzebne są następne zmiany? Maciej Maciusiak udziela oględnej, ale zastanawiającej odpowiedzi. "Pomidor. Tyle mogę powiedzieć" - mówi, podpytywany o to przez Filipa Kołodziejskiego. "Nie sztuką jest być dobrym trenerem, gdy wszystko idzie zgodnie z planem. Trzeba pokazać umiejętności w gorszym momencie. Wtedy trener jest bardzo, bardzo potrzebny" - dorzuca zagadkowo w kontekście pracy Thurnbichlera. Zauważa rezygnację i "ogólną niemoc" w polskim obozie. Wszak zawodnicy przyłożyli się do okresu przygotowawczego, a efektów za bardzo nie ma. Dobrym prognostykiem może być jednak rosnąca forma Aleksandra Zniszczoła. "Dyspozycja Olka jest najrówniejsza z grona wszystkich Polaków. (...) W końcu przestał kontrolować każdy element z osobna. Ma to gdzieś. Idzie na maksa. Przyjął zasadę: jak wyjdzie, tak wyjdzie. Widać, że to się opłaca" - przekonuje Maciusiak. W jego ocenie Zniszczoł może odstaje od reszty kolegów z drużyny pod względem siły i mocy, ale za to nadrabia "skrupulatnym podejściem do pracy", analitycznym stosunkiem do skoków oraz wnikliwością. Co więcej, zdaniem szkoleniowca, to właśnie Aleksander jest teraz liderem Polaków, a nie Piotr Żyła, który zebrał najwięcej punktów w klasyfikacji generalnej PŚ (ma 117 pkt, Zniszczoł 67). "Niby w klasyfikacji generalnej więcej punktów ma Piotr Żyła, ale ostatnie próby dają do zrozumienia, że możemy być spokojni o Zniszczoła. Nie ma co się podpalać, bo patrząc na cały sezon, widać przygnębienie w oczach kibiców. Oczekiwania były zdecydowanie większe" - podsumowuje Maciej Maciusiak. Dramat Laniska, Polacy nie pozostali obojętni. Kubacki i spółka tak zareagowali