Rywalizacja drużynowa w mistrzostwach świata w lotach narciarskich na Kulm skończyła się dla Polaków bardzo rozczarowująco. W drugiej serii, z powodu nieprzepisowego kombinezonu, zdyskwalifikowany został bowiem Aleksander Zniszczoł, co sprawiło, że podopieczni Thomasa Thurnbichlera spadli na ostatnie miejsce i konkurs zakończyli jako ósma reprezentacja. "Biało-Czerwoni" mieli prawo czuć się zawiedzeni. "Wykonaliśmy naprawdę dobrą robotę, jako zespół. Wszyscy skakaliśmy dobrze. Zabrakło jednak technicznego przygotowania, bo to właśnie ten element nie zagrał. To była dyskwalifikacja za techniczne wykroczenie. Tak bywa. Ten sezon tak się dla nas układa, że nawet nie ma szczęścia w nieszczęściu. Ciągle gdzieś nam czegoś brakuje. Trzeba to przetrawić i iść dalej" - mówił Kamil Stoch. Trzy grosze dorzucił też selekcjoner, który podkreślał, że takie sytuacje jak ta ze Zniszczołem nieraz zdarzają się w skokach i są niejako wpisane w tę dyscyplinę. "Skaczemy przecież na limicie. Jak wszyscy. Tym razem zabrakło" - wyjaśniał Thurnbichler. Głos zabiera teraz przywołany przez Austriaka Christian Kathol. A temat dopełnia trener techniczny polskich skoczków, Mathias Hafele. Dramat Aleksandra Zniszczoła. Po wszystkim stanął przed kamerą i przeprosił Kulisy dyskwalifikacji Aleksandra Zniszczoła na mistrzostwach świata w lotach. Początkowo nie było niczego niepokojącego Dziennikarz Sport.pl dopytywał Christiana Kathola o szczegóły decyzji o dyskwalifikacji Aleksandra Zniszczoła. Kontroler Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) zapewnił, że początkowo absolutnie nie miał podstaw do tego, by sądzić, że z kombinezonami któregoś z Polaków coś jest nie tak i że Olek nie był jedynym, który przeszedł inspekcję. Wcześniej, po pierwszej serii, w budce kontrolera zameldował się bowiem Piotr Żyła, ale z jego strojem wszystko było w porządku. Przy Zniszczole istotnie było rzeczywiście tak, jak mówił Thurnbichler. Okazało się, że zawodnik miał o dwa centymetry za dużo materiału na brzuchu. Jak na całą sytuację reaguje trener techniczny reprezentacji Polski, Mathias Hafele? "Dyskwalifikacja nigdy nie jest czymś miłym. To podwójnie trudne w konkursie drużynowym. Jednak żeby zdobyć medal, musisz być na limicie i wtedy dyskwalifikacja zawsze może się przydarzyć. Jesteśmy w trakcie konstruktywnych rozmów z FIS, żeby w przyszłości mieć lepszy system kontroli, który pozwoliłby unikać dyskwalifikacji" - przekonuje dla Sport.pl. Tymczasem mistrzostwa świata w lotach to już przeszłość, teraz skoczkowie przygotowują się do następnych sportowych wyzwań w ramach Pucharu Świata. Na weekend 3-4 lutego zaplanowano konkursy w Willingen, później w Lake Placid (10-11 lutego), w Sapporo (17-18 lutego), w Oberstdorfie (23-25 lutego) oraz w Lahti (2-3 marca). Następnie przeprowadzona zostanie rywalizacja w ramach cyklu Raw Air (9-17 marca), a na koniec odbędzie się finał sezonu w Planicy (22-24 marca). Relacje tekstowe online ze wszystkich zawodów w Interii Sport. Bardzo zły skok Żyły, Polak zaniemógł. Teraz wyjaśnia, co się stało