To był "pogrom" na skoczni. 5 dyskwalifikacji, zmiana na podium. Trener Polaków w akcji
Puchar Świata w skokach narciarskich kolejny raz zawitał do Ruki, która - zgodnie ze zwyczajem - przywitała zawodników kapryśną aurą. Obecny sezon został zainaugurowany przed tygodniem w Lillehammer, gdzie byliśmy świadkami serii dyskwalifikacji. Do zaskakujących scen związanych z nieprzepisowymi kombinezonami doszło niegdyś - jeszcze w 2019 roku - także na Rukatunturi. Wówczas skasowano wyniki aż pięciu zawodników, wobec czego doszło do nagłej zmiany na podium. A ówczesny trener polskiej kadry Michal Doleżal komentując całe zajście, "wbił szpilę" Norwegom.
Przed nami drugi weekend z nowym sezonem Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tym razem zawodnicy o kolejne punkty w klasyfikacji generalnej powalczą nieopodal słynnej wioski świętego Mikołaja - na skoczni Rukatunturi w Ruce. Trener Thomas Thurnbichler w podróż do Finlandii zabrał ze sobą pięcioosobową kadrę w składzie: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek i Jakub Wolny.
Początek rywalizacji na znanym obiekcie został... a jakże - naznaczony przez porywisty wiatr, który storpedował piątkowy harmonogram. W efekcie skoczkowie nie mogli sprawdzić się podczas treningów oraz kwalifikacji. Wszelkie aktywności przełożono już na sobotę, co zwiastuje niezwykle intensywny dzień dla całej stawki.
Ruka znana jest z kapryśnej aury, ale nie tylko ona potrafiła w przeszłości sprawić, że rozgrywane w Laponii konkursy miały kuriozalny przebieg. Przy okazji powrotu na Rukatunturi warto przypomnieć zawody z sezonu 2019/20, gdy byliśmy świadkami istnego "pogromu" związanego z dyskwalifikacjami, które w znaczący sposób przemodelowały ostatecznie czołówkę stawki.
Skoki narciarskie: PŚ w Ruce. Pamiętny konkurs na Rukatunturi. Dyskwalifikacje wstrząsnęły stawką
Zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Ruce z 30 listopada 2019 stanowiły drugi indywidualny konkurs w sezonie. Pierwszy - rozgrywany w Wiśle - wygrał Daniel Andre Tande, który tym samym wystąpił w Finlandii w plastronie lidera i ponownie okazał się najlepszy. Choć taki finisz zmagań początkowo wcale nie był oczywisty.
W pierwszej serii najlepiej poradził sobie inny z Norwegów - Robert Johansson, który pofrunął aż 138 m. I w teorii na półmetku stawki byłby liderem. Jednak w praktyce wylądował na końcu stawki, a przy jego nazwisku pojawiła się adnotacja dotycząca dyskwalifikacji za nieprzepisowy kombinezon. Podobny koszmar spotkał także jego rodaka - Johanna Andre Forfanga, który również miał spore szanse, by włączyć się do walki o końcowy triumf (w pierwszej próbie skoczył 137 m).
Po zakończeniu drugiej serii na czele stawki znalazł się wspomniany już Tande - który przypieczętował zwycięstwo skokiem na odległość 142 metrów - z drugiego miejsca cieszył się Marius Lindvik, a z trzeciej lokaty Peter Prevc. Radość tej dwójki nie trwała jednak długo. Przerwała ją interwencja skrupulatnych kontrolerów. I tak Norweg oraz Słoweniec zostali zdyskwalifikowani, a do pakietu "dorzucony" został także Anze Semenic.
Na nieszczęściu Lindvika i Preva skorzystali wówczas Austriak Philipp Aschenwald oraz słoweński skoczek Anze Lanisek, którzy stanęli na podium u boku Tandego. Z Polaków natomiast najlepiej zaprezentował się Dawid Kubacki, który zajął dopiero 12. lokatę.
Oczywiście, targają mną mieszane uczucia, ponieważ kilku moich kolegów zostało dziś zdyskwalifikowanych. Szczególnie szkoda Mariusa Lindvika, który miał za sobą najlepszy konkurs Pucharu Świata w karierze. Nie znam jednak wszystkich szczegółów, więc trudno mi powiedzieć coś więcej. Cóż, takie rzeczy się zdarzają...
~ mówił po zawodach w rozmowie z portalem Skijumping.pl ich zwycięzca - Daniel Andre Tande
Głos w sprawie hurtowej dyskwalifikacji norweskich skoczków zabrał również ówczesny trener polskiej kadry - Michal Doleżal, który wygłosił nieco złośliwy komentarz, wbijając przy tym szpilę ekipie ze Skandynawii.
- Norwegowie chyba tak myślą, że jak dwóch zawodników im zdyskwalifikują, ale jeden wygra, to będzie dobrze. Myślę, że taka jest ich idea. Ja czuję w Polsce tak dużą odpowiedzialność, że bardzo nie chcę przeżywać żadnych dyskwalifikacji - stwierdził czeski szkoleniowiec, cytowany przed redakcję Sport.pl.
W tym miejscu warto przypomnieć, że także początek obecnego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich naznaczony został przez zamęt dotyczący kontroli sprzętu oraz dyskwalifikacje. Miejmy nadzieję, że w Ruce obędzie się bez tego typu perturbacji, a i pogoda umożliwi sportową rywalizacją na najwyższym poziomie, z równymi szansami dla każdego z zawodników.
Więcej na ten temat
Ruka, HS142 (M) Puchar Świata30.11.2024 | |
Ruka, HS142 (M), kwal. Puchar Świata01.12.2024 | |
Ruka, HS142 (M) Puchar Świata01.12.2024 | |
Wisła, HS134 (M), kwal. Puchar Świata06.12.202417:00 |