Przypomnijmy, że w Trondheim - po działaniu sygnalistów - doszło do wielkiej afery. Okazało się, ze Norwegowie manipulowali w kombinezonach, wykraczając daleko poza ramy przepisów, Wielu te działania nazwało dopingiem technologicznym. Kilka mocnych nacji, w tym także Polska, ale również Austria i Słowenia, miało wielkie pretensje o to, że kontrola sprzętu jest niewystarczająca. I rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że Christian Kathol, który jest kontrolerem FIS, więcej mówi, niż robi. Trener norweskich skoczków może mieć kłopoty. "Nawet dożywotnie wyeliminowanie" Nowe zasady czipowania kombinezonów Stąd na podkomisji FIS pojawił się wniosek dotyczący większej kontroli zwłaszcza kombinezonów. To powinno rozwiązać problem i to bez większych zmian w przepisach. W tym momencie wydaje się zatem, że kluczem do sukcesu powinna być rzetelna kontrola. - Wszyscy wnioskowaliśmy o to, by ta kontrola była solidna. By kombinezon był właściwie mierzony, a to już rozwiąże wiele problemów - przyznał Łukasz Kruczek, który pracuje w sztabie Kamila Stocha, ale w Pradze przebywał z ramienia Polskiego Związku Narciarskiego. Zastąpił on Thomasa Thurnbichlera, który do tej pory był przedstawicielem PZN w podkomisji. Zanim Austriak pojawił się w Polsce, to właśnie Kruczek zajmował miejsce w komisji sprzętowej. Będzie więcej punktów kontroli Kombinezony mają też znajdować się pod kluczem FIS, choć przedstawiciel PZN uważa, że nie byłoby o konieczne i tłumaczy dlaczego. - Jeśli kombinezon jest przeszyty zgodnie z przepisami i szwy są obcinane do długości 0,5 cm, to tego kombinezonu nie da się już powiększyć - mówił. Na razie nie wiadomo, jak będzie wyglądało przetrzymywanie kombinezonów przez FIS. Trwają dyskusje. W Europie jest z tym mniejszy problem, ale stroje będą też podróżowały do USA i Japonii. Pozostaje też kwestia odpowiedzialności za sprzęt. - Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak sprawa samej kontroli. Ona nie może być tylko dla samej kontroli, tylko kombinezony muszą być rzeczywiście sprawdzane. Na końcu tego łańcucha i tak jest człowiek, który musi być za to odpowiedzialny. Obecne przepisy też nie są złe, ale muszą być egzekwowane - przyznał Kruczek. I właśnie dlatego ma zostać zwiększona liczba punktów kontroli kombinezonu. "Obsługa metra krawieckiego największym problemem skoków" W związku z tym, że nie wszyscy do końca ufali w rzetelną kontrolę, poruszono ten problem. On zresztą pojawił się też na posiedzeniu komisji w Planicy. FIS zapewniła też, że nie ma problemu z duplikowaniem czipów. Zresztą gdyby się do tego przyznała, to byłby straszliwy cios. To będzie największa zmiana przed zimą. Skoczkowie będą mieli mniej kombinezonów Najważniejszą propozycją zmian jest chyba zmniejszenie liczby kombinezonów na sezon. - Od początku sezonu każdy zawodnik będzie miał do dyspozycji dwa kombinezony. Jeden dojdzie dopiero na Turniej Czterech Skoczni. I z tymi strojami trzeba będzie startować aż do zimowych igrzysk olimpijskich w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo. Na igrzyska każdy zawodnik będzie mógł przygotować dwa nowe kombinezony, bo tam dochodzą przepisy marketingowe. Nie można bowiem używać strojów, które zawierają reklamy. Na ostatni okres po igrzyskach zostaną kombinezony z igrzysk. Będzie można je obrendować i używać. Dla zawodników, którzy nie wystąpią w igrzyskach olimpijskich, na ostatnią część sezonu dopuszczony zostanie jeden dodatkowy kombinezon - tłumaczył Kruczek. A zatem przez całą zimę maksymalna liczba kombinezonów dla jednego zawodnika wyniesie pięć sztuk. - Ograniczenie liczby kombinezonów ma dać czas na lepszą ich kontrolę - zakończył Kruczek. Zapowiadane są drobne korekty w krojach kombinezonów, ale - jak przyznał nasz rozmówca - nie powinny one wywrócić do góry nogami rywalizacji w Pucharze Świata. Oczywiście wszelkie zmiany mają zostać zatwierdzone dopiero na Kongresie FIS, jaki ma się odbyć 8 maja.