Konkurs na skoczni Lysgaardsbakken od początku rozgrywany był w trudnych warunkach. Zdecydowano się odwołać serię próbną, a pierwsze seria konkursowa rozpoczęła się ze sporym opóźnieniem. Mimo to udało się przebrnąć do końca, choć warunki były bardzo zmienne. Raw Air: Słaby występ Polaków w Lillehammer Już po pierwszej serii było wiadomo, że Polacy nie powalczą o dobre miejsca. Dopiero 15. był najwyżej sklasyfikowany z "Biało-Czerwonych" na półmetku Kamil Stoch, a Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Paweł Wąsek klasyfikowani byli w trzeciej dziesiątce, z bardzo dużymi stratami do czołówki. Stochowi udało się utrzymać swoją pozycję, Kubacki, dzięki temu, że skoczył aż 133 metry, awansował o "cztery" oczka, a pozostali skończyli na dość odległych pozycjach. I chyba nikt z naszych reprezentantów nie mógł być zadowolony, a jako całość dawno nie zaprezentowaliśmy się tak słabo. Dlatego zareagować postanowił Thomas Thurnbichler, który według relacji Dominika Formeli z portalu "Skijumping.pl", postanowił spotkać się ze wszystkimi zawodnikami tuż po konkursie. Czytaj także:Kraft ucieka Adamowi Małyszowi "Moment na uderzenie pięścią w stół" Według relacji dziennikarza, austriacki szkoleniowiec nie zamierzał czekać, aż emocje po konkursie opadną, tylko od razu zebrał swoich podopiecznych, by spróbować zareagować jeszcze przed kolejnymi konkursami. "Jeszcze dziś Biało-Czerwoni spotkają się w hotelu w Lillehammer. Trener chce wyzwolić ogień w grupie na ostatnie weekendy sezonu. 39 punktów konkursowych - dysponując sześcioma zawodnikami - to moment na uderzenie pięścią w stół i omówienie spraw" - przekazał na Twitterze Formela. Czy to spotkanie przyniesie oczekiwany efekt? Miejmy nadzieję, że tak, bo po bardzo udanych dla nas mistrzostwach świata w Planicy cykl Raw Air nie wygląda tak, jak oczekiwaliby tego kibice, ani też sami skoczkowie. Być może powiedzenie kilku ostrzejszych słów wpłynie na całą grupę pozytywnie. I w Vikersund znów zobaczymy "Biało-Czerwonych" walczących o czołowe lokaty.