Reprezentacja Polski w skokach narciarskich niestety nie pokazała na starcie trwającego sezonu Pucharu Świata zbyt dużego progresu. Biało-Czerwoni w wielu przypadkach niestety rozczarowują i nie spełniają oczekiwań swoich, ale także tych kibicowskich. Do pewnego momentu jednym z pozytywów były występy Aleksandra Zniszczoła. Granerud męczy się na skoczni. Teraz wypalił, nie ma wątpliwości. "To podejrzane" W ostatnim konkursie jednak forma 30-latka niespodziewanie się gdzieś się jednak zagubiła. Po przerwie na święta Bożego Narodzenia przyszedł czas na pierwszą wielką imprezę w tym sezonie, a więc Turniej Czterech Skoczni, a tam niestety Polak nie pokazał swojej najlepszej wersji i to bardzo łagodne określenie. Thurnbichler znów pod ostrzałem. Odpowiada na słowa Zniszczoła Pierwszy konkurs zakończył się bowiem dla niego już na pierwszej serii, w której zajął 36. miejsce. Przed kamerami Eurosportu nasz skoczek wystawił swoiste wotum nieufności trenerowi. - Faktycznie jest może za dużo takiego szukania, a tu to, a tu to. Jak wejdę na skocznię i skoczę pierwszy skok dobrze, to kontynuujmy zamiast "ale zrób to tak" - stwierdził. Gorąco wokół Thurnbichlera. Jest stanowisko związku, tuż przed Ga-Pa Te słowa rozgrzały całe narciarskie środowisko. Odpowiedział na nie także trener Thomas Thurnbichler. - Nie chcę komentować tej wypowiedzi. Zawsze musimy zmieniać małe rzeczy i nie wprowadzaliśmy czegoś, czego już wcześniej nie miał. Chodziło o bardziej aktywną pozycję na rozbiegu. To zadanie, które dostawał w ostatnich latach, i zwykle był w stanie to zrealizować - stwierdził szkoleniowiec w rozmowie z "WP SportoweFakty". Po konkursie w Oberstdorfie rozmowę z Thurnbichlerem zapowiedział Adam Małysz. Austriak przekazał, że jeszcze się ona nie odbyła, ale na pewno jest dostępny dla prezesa PZN. - Jeszcze nie, ale jeśli chce ze mną na poważnie pogadać, to z pewnością zadzwoni - powiedział krótko trener.