Thomas Thurnbichler wprawdzie raz wystąpił w konkursie indywidualnym Pucharu Świata, ale największą sławę i tak przyniósł mu "podwójny skok" oddany w 2003 roku w Bischofshofen. 20 lat później, przed ostatnim konkursem tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni, austriacki szkoleniowiec wrócił do tych wydarzeń. Thomas Thurnbichler o nietypowym pomyśle Obecny trener Polaków już jako nastolatek przejawiał duży talent do skoków, dzięki czemu w wieku 13 lat otrzymał szansę występu jako przedskoczek podczas Turnieju Czterech Skoczni. Austriak nie był jednak w stanie osiągać dobrych odległości, ponieważ nie dysponował odpowiednią siłą i techniką. - Wylądowałem na buli, a Ernst Wimmer, trener do dziś odpowiedzialny za przedskoczków, powiedział mi: hej, Thomas! Jeżeli znowu skoczysz tak krótko, możesz wybić się po raz drugi z buli! Pomyślałem o tym - wspominał w rozmowie ze Skijumping.pl. Niebezpieczny skok w Bischofshofen Thurnbichler otrzymał od Wimmera pozwolenie, by spróbować "podwójnego skoku" już podczas zawodów, gdy przyszło mu wystartować przed skoczkami rywalizującymi w konkursie. Wtedy 13-latek po krótkim locie ponownie odbił się od buli, dzięki czemu przekroczył punkt konstrukcyjny. - To była najbardziej szalona rzecz podczas mojej kariery - zaznaczył. Nie wszystkim podobał się wyczyn młodego Austriaka, a Thurnbichler podpadł ówczesnemu dyrektorowi Pucharu Świata, Walterowi Hoferowi, oraz jego asystentom. - Nie byli zadowoleni, ponieważ to było niebezpieczne - zdradził. Jak dodał, pod jego narty dostało się dużo powietrza, przez co nie był w stanie utrzymać w locie stabilnej sylwetki. - Postanowiono, że nie zostanę już dopuszczony do skakania - przyznał. Lata mijają, a Thurnbichler wciąż zaskakuje niecodziennymi pomysłami. Przed ostatnim konkursem Turnieju Czterech Skoczni austriacki szkoleniowiec zaskoczył swoich podopiecznych, wymyślając im wymagające kreatywnego myślenia oraz pracy zespołowej zadanie.