To Polacy stanęli na czele protestów przeciwko temu, co zrobili Norwegowie. W mediach Thomas Thurnbichler wypowiadał się w tej sprawie najostrzej ze wszystkich trenerów reprezentacji. Okazuje się, że Austriak już wcześniej miał podejrzenia dotyczące tego, co działo się za zamkniętymi norweskimi drzwiami. Są pierwsze zawieszenia w norweskim związku. Stanowcza reakcja po skandalu Thomas Thurnbichler najostrzejszym krytykiem Thurnbichler ani razu nie gryzł się w język, gdy wypowiadał się na temat oszustwa kadry Norwegii. Nazywał ich działania dopingiem i chciał, by wszystkie osoby związane z procederem nie miały już nigdy styczności ze sportem. Ostra reakcja szkoleniowca Polaków mogła wynikać m.in. z frustracji, którą przeżywał w ostatnich miesiącach w związku z brakiem reakcji FIS. Już wcześniej skarżył się na niesprawiedliwość w związku z limitami sprzętowymi, które niektórzy mogli wykorzystywać do cna, a inni musieli obejść się smakiem - miała na tym ucierpieć m.in. reprezentacja Polski. Thurnbichler w wywiadzie dla norweskiej telewizji TV 2 wyjawił, że podejrzenia dotyczące Norwegów miał już w grudniu i zgłaszał je FIS. Thomas Thurnbichler już w grudniu zgłaszał podejrzenia "Już w Engelbergu widzieliśmy zmianę u jednego z najlepszych norweskich sportowców (...). Tak, poinformowaliśmy FIS, że mamy podejrzenia co do czegoś, co nie jest zgodne z przepisami. To były drobne szczegóły, ale po raz pierwszy odkąd obejrzeliśmy nagranie z Mistrzostw Świata, mieliśmy dowód, że coś jest nie tak" - mówił Thomas Thurnbichler. Sven Hannawald reaguje na norweską aferę. Ostre słowa rywala Małysza, wieszczy koniec Podejrzenia miały dotyczyć również wiązań. Thurnbichler powiedział, że tę sprawę również zgłaszał FIS i otrzymał odpowiedź, że federacja się temu przyjrzy. Trener Polaków liczy również na to, że FIS skorzysta ze swoich możliwości i skonfiskuje cały norweski sprzęt, by móc go dokładnie skontrolować. "W obecnej sytuacji nie możemy sobie ufać" - powiedział.