W pierwszych konkursach Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer (22-24 listopada) i Ruce (29 listopada - 1 grudnia) wystąpi pięciu polskich skoczków. W ostatnich zgrupowaniach najlepiej spisywała się trójka: Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. O dwa pozostałe miejsca w kadrze bój stoczyło kilku zawodników, a zwycięsko z niego wyszli Kamil Stoch i Maciej Kot. W pierwszych konkursach nie wystąpi Piotr Żyła, który kilka miesięcy temu przeszedł zabieg w kolanie i jeszcze nie by w stanie oddawać równych skoków. Jego forma falowała, dlatego trenerzy postanowili, że wróci dopiero na zawody PŚ w Wiśle (6-8 grudnia). Niemcy wyprzedziły Polskę. Kibice odwracają się od skoków narciarskich "Zajechani" przed zimą, poprzedni sezon był jak koszmar Przed rokiem polscy skoczkowie mieli bardzo intensywny czas tuż przed zimą. Nie tylko mieli wyczerpujące treningi, ale też udali się na Cypr na zgrupowanie regeneracyjne, na którym... trenowali, zamiast ładować akumulatory. Do tego wszystkiego wprost z ciepłego klimatu wskoczyli w zimny, bo sztab zdecydował o tym, by zaraz po Cyprze zorganizować zgrupowanie w Lillehammer. Tam rozregulowali się całkowicie. Wiele tygodni trwał powrót do dobrej dyspozycji i tak naprawdę udało się wówczas tylko Aleksadrowi Zniszczołowi, który zresztą dwukrotnie stawał na podium konkursów PŚ. Po tych wszystkich zawirowaniach z kadrą pożegnał się Marc Noelke, asystent Thurnbichlera. Po sezonie zastąpił go Maciej Maciusiak, który rok wcześniej zrezygnował z pracy z kadrą B. Thomas Thurnbichler ogłosił tuż przed inauguracją PŚ. "Jesteśmy głodni walki" Tegoroczne przygotowania były już bez wielkich szaleństw. Polacy wykorzystali bazę, jaką mają w Polsce i właściwie nie nie podróżowali po Europie. Dzięki temu mogli zaoszczędzić siły, ale nie mieli możliwości konfrontacji z innymi nacjami. - Przygotowania do nadchodzącego sezonu oficjalne uważam za zakończone. Ostatnie trzy tygodnie spędziliśmy w Polsce. Mieliśmy kapitalne warunki z niskimi temperaturami. Praktycznie nie było wiatru, więc mieliśmy dużo szczęścia. Mieliśmy dwa obozy w Wiśle i jeden w Zakopanem. Skakaliśmy w formule hybrydowej, korzystając z lodowych torów i lądując na igelicie - przekazał Thurnbichler za pośrednictwem Polskiego Związku Narciarskiego. Austriak wlał w serca kibiców nadzieję, że ta zima może być o wiele lepsza od poprzedniej, choć lato wcale na to nie wskazywało.