Jury przed skokiem Austriaka Daniela Hubera podniosło belkę o dwie platformy. Po skokach jego i Kamila Stocha została ona obniżona ponownie do pierwotnego stanu. Dało to Stochowi lepszą prędkość na progu, ale jednocześnie skutkowało ujemnymi punktami z powodu wyższego rozbiegu. Tuż po zawodach Stoch nie ukrywał, że nie rozumiał decyzji jury. - Tu już jest historia. Nie rozumiem decyzji o podniesieniu belki przed moim skokiem, ale ja jestem od skakania. Teraz można rozpatrzyć to na wiele sposobów - powiedział przed kamerami TVP. Orzeł z Zębu przyznał też, że konkurs był dość loteryjny. - Trochę wiatr kręcił, kto nie miał szczęścia, to ciężko było mu walczyć. Zrobiłem dobrą robotę, oddałem solidne skoki, poczułem, że wszystko funkcjonuje dobrze - skomentował Stoch. Jednocześnie Stoch żałował, że pomimo długiego dobrego skoku, stracił nieco punktów przez nieudane lądowanie. - Wiedziałem, że lądowanie będzie kosztowało mnie dużo punktów, a specjalnie odpuściłem końcówkę lotu, żeby ładnie wylądować. Spadłem jednak na muldę, która podbiła mi obie narty - tłumaczył najlepszy polski skoczek. Dobry humor nie opuszczał jednak Kamila Stocha. Gdy został zapytany przez dziennikarza, czy wie, że awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji TCS, zareagował śmiechem i lakonicznie odpowiedział: - Teraz już wiem. Zepsuł mi pan cały efekt. Gratulację - zażartował, śmiejąc się Stoch.