Stoch skoczył w kwalifikacjach 114 metrów. W piątkowym konkursie mistrz z Zębu będzie rywalizował z Austriakiem Clemensem Aignerem. Kwalifikacje zakończyły się zwycięstwem lidera klasyfikacji generalnej TCS i Pucharu Świata Japończyka Ryoyu Kobayashiego (126,5 m). Najlepszy z Polaków Dawid Kubacki (121 m) zajął siódme miejsce.Skocznia Bergisel nie jest lubiana przez skoczków. Uważa się, że ten obiekt jest trudny o czym przekonał się podczas treningu Kazach Sabirżan Muminow, który nie wyhamował w porę i przeleciał przez bandy reklamowe, lądując niemalże na miejscach dla dziennikarzy."Ja tę skocznię bardzo lubię. Dla mnie jest w porządku i wspomnienia mam z niej mam dobre" - zaznaczył Stoch. "Trzeba być skoncentrowanym do samego końca i dopiero skok się kończy po odpięciu nart. Do tego momentu trzeba być skupionym" - podkreślił lider "Biało-Czerwonych" komentując w ten sposób wypadek Muminowa.Skoczkowie wrócili do rywalizacji w TCS po dniu przerwy. "Chodziło mi o to, żeby odpocząć, zrelaksować się, zregenerować, a przede wszystkim trochę głowę wyciszyć" - stwierdził Stoch, który w klasyfikacji generalnej TCS zajmuje szóste miejsce. Jego strata do prowadzącego Kobayashiego wynosi 32,1 pkt. Czy w dwóch pozostałych do końca konkursach obrońca tytułu jest w stanie to odrobić?"Nigdy nie patrzę na wyniki. Nie patrzę też jak skaczą moi rywale tuż przede mną i za mną. Kiedyś tak robiłem i wiem, że to było zgubne. Ale wy dziennikarze skrupulatnie i dosyć dobitnie mi o tym przypominacie i wytykacie wszystkie punkty, różnice. Nauczyłem się trochę to ignorować i stworzyć barierę ochronną, żeby skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze" - zakończył Stoch.Piątkowy konkurs w Innsbrucku rozpocznie się o godz. 14.00.