Zarówno w Oberstdorfie, jak i w Garmisch-Partenkirchen, Wellinger nie zdołał awansować do serii finałowej. Został sklasyfikowany, odpowiednio, na 39. i 32. pozycji. - To oczywiście niepokojący wynik, nie mieć punktu po dwóch konkursach. Na razie spisuje się słabo, ale w każdym momencie coś może drgnąć - zapewnił trener niemieckich skoczków Werner Schuster. Tę nadzieję podziela też sam zawodnik, choć po nieudanych występach był bezsilny. - To nic fajnego, ale życie toczy się dalej - powiedział po odpadnięciu w pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie. Po Ga-Pa nie chciał już z nikim otwarcie rozmawiać. Według Schustera, Wellinger dobrze spisuje się na treningach, ale czegoś brakuje w walce o stawkę. - Te skoki mu po prostu nie wychodzą. Kiedy pojawia się zwątpienie, bardzo trudno jest sobie z tym poradzić - dodał szkoleniowiec. Początek sezonu był lepszy w wykonaniu Niemca. Na inaugurację w Wiśle zajął 11. miejsce, potem był dziewiąty i drugi w zawodach w Kuusamo. Później z konkursu na konkurs było już coraz gorzej. - Mam nadzieję, że w Innsbrucku wykona krok do przodu - powiedział Schuster, nie oczekując jednak, że jego 38. na półmetku TCS podopieczny jest w stanie jeszcze powalczyć z czołówką. Trzynasta lokata w klasyfikacji generalnej PŚ nie pozwala także wierzyć, że Wellinger powalczy jeszcze o Kryształową Kulę w tym sezonie. Jego priorytetem będą zatem mistrzostwa świata, które rozpoczną się 20 lutego w austriackim Seefeld. Kwalifikacje do piątkowego konkursu w Innsbrucku rozpoczną się o 14.30. Na półmetku Turnieju Czterech Skoczni prowadzi Japończyk Ryoyu Kobayashi, przed Niemcem Markusem Eisenbichlerem i Dawidem Kubackim. TCS zakończy niedzielna rywalizacja w Bischofshofen.