Daniel-Andre Tande dwa lata temu sprawił, że kibice pod skocznią w Planicy zamarli. Sportowiec zaliczył groźnie wyglądający upadek podczas serii próbnej przed pierwszymi zawodami w Słowenii. Sytuacja była poważna. Norweg stracił bowiem puls na 2-3 minuty. Nie mógł oddychać samodzielnie. Szybko przetransportowano go helikopterem do szpitala. Na szczęście, nie doznał obrażeń, które zagrażałyby jego życiu. Koledzy z drużyny mocno przeżyli upadek 29-latka. Halvor Egner Granerud wyznał w rozmowie z mediami, że nie mógł skupić się na zawodach, ponieważ myślami był ciągle z kolegą. Z kolei szef norweskich skoków, Clas Brede Brathen zastanawiał się, czy Tande zechce jeszcze wrócić do skoków. Problemem zawodnika był jego paraliżujący lęk wysokości, z którym zmaga się od dziecka. Jednak ani upadek, ani jego słabość nie przekreśliły kariery sportowej medalisty igrzysk olimpijskich. Sportowiec wrócił do Pucharu Świata w kolejny sezonie. Wspomnienia ze Słowenii dały jednak o sobie znać. 29-latek przyjechał do Planicy w zupełenie innej roli. Zamierzał podziękować wszystkim medykom, którzy uratowali mu życie na zeskoku. Na belce startowej jednak nie usiadł. Strach okazał się silniejszy. Teraz zamierza się z nim w końcu uporać. Niespodziewany bohater Polaków w Planicy! Granerud dominuje Daniel-Andre Tande wrócił do Planicy po fatalnym upadku. Trener komentuje swoją decyzję Norweg nie kryje podekscytowania przed zbliżającym się finałem Pucharu Świata w sezonie 2022/23. Na Letalnicy powalczy o ostatnie pucharowe punkty tej zimy. W rozmowie z "nettavisen.no" zdradził, że największe obawy przed jego występem miała jego mama. Pozwolenie Tandemu na loty w Słowenii dał Alexander Stoeckl, którego przekonały wyniki zawodnika podczas ostatnich zawodów na "mamucie" w tym sezonie. Obecność zawodnika na belce startowej w Letalnicy zapewne przyciągnię uwagę kibiców. Po dramatycznym upadku zawodnika, spekulowano, że może on nie wrócić już do uprawiania sportu. "Pokazuje, że jeśli kochasz to, co robisz, to nigdy się nie poddajesz, ale podnosisz się, gdy upadniesz. To właśnie robi Tande cały czas"- podsumował Stoeckl. Polski talent pierwszy raz na mamucie. "Nie było tak strasznie"