Nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich obfitować będzie w zasadnicze zmiany. Modyfikacjom ulegną przede wszystkim kwoty startowe, co dla Polaków wiąże się z możliwością wystawienia do konkursów mniejszej liczby zawodników. Do fińskiej Ruki Thomas Thurnbichler mógł zabrać tylko pięciu podopiecznych. Postawił na Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła. "W ciągu ostatnich lat zdaliśmy sobie sprawę, że ponad 90 procent punktów Pucharu Świata jest zdobywanych przez zawodników z sześciu czołowych reprezentacji. Ta tendencja utrzymuje się na stabilnym poziomie od kilku lat. (...) Zmiany w kwotach startowych mają na celu przejście do bardziej globalnej perspektywy, która ma doprowadzić do zwiększenia liczby państw uczestniczących w serii finałowej zawodów" - tłumaczył dyrektor PŚ, Sandro Pertile, w rozmowie ze skijumping.pl. Co na to wszystko nasi skoczkowie? Trudno spodziewać się, aby byli zadowoleni. U Piotra Żyły żal powoduje zwłaszcza wycofanie drużynówek. "Mogę mówić, że skoki przez te decyzje zrobią się tylko coraz bardziej ekskluzywnymi. Tylko, słuchajcie, my mamy świadomość że nawet, jeśli byśmy się odezwali, to pewnie nikt nic z tym nie zrobi. I jest takie poczucie, że to nie leży w naszych kompetencjach. Jesteśmy zawodnikami, nie decydujemy" - mówił dla TVP Sport. Z kolei Paweł Wąsek podnosił temat wprowadzenie skanerów 3D do kontroli ciała. Zastanawiał się, czy wszystko będzie na pewno prawidłowo i optymalnie dopracowane. Głos w sprawie rewolucyjnych kontroli skoczków zabiera teraz delegatka i kontroler sprzętu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), Agnieszka Baczkowska. Takiej afery wokół Piotra Żyły wcześniej nie było. Nie mogli mu darować, poszło o kombinezon Rewolucja w świecie skoków narciarskich. To już pewne. "Dążymy do tego" Agnieszka Baczkowska, w rozmowie z WP SportowymiFaktami, tłumaczy, co ma na celu innowacja w kontrolowaniu skoczków. "Niestety, w skokach mówi się więcej o samych kontrolach niż dyscyplinie. Chcielibyśmy to zmienić i wyeliminować wszystkie kontrowersje. Nie jesteśmy w stanie skontrolować każdego skoczka, a w trakcie badania sprawdzić wszystkiego, bo inaczej cały proces trwałby trzy razy dłużej niż zawody" - przekonuje. Od pewnego czasu trwają prace nad wdrożeniem skanera 3D służącego do kontroli sprzętu. W zbliżającym się sezonie weryfikacja przebiegnie jednak jeszcze po staremu. "W danej chwili skaner nie jest wykorzystywany do kontroli w trakcie konkursów, ale tylko i wyłącznie do pomiarów ciała zawodników przed sezonem" - mówi delegatka FIS. Oficjalnie potwierdza, że federacja pracuje nad wykorzystaniem skanera do kontroli kombinezonów, natomiast wdrożenie takiego rozwiązania wymaga opracowania specjalnego programu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, testy skanera z oprogramowaniem, rozpoczną się pod koniec bieżącego roku. Jak na razie wprowadzono reguły, które mają ograniczyć niepożądane sytuacje. "Wiosną zdecydowaliśmy się na pewne zmiany w przepisach, które mają zapobiec 'kombinowaniu' w trakcie kontroli. Nie chcemy, żeby to była osobna dyscyplina sportu. Pozostaje egzekwować pewne normy i skrupulatnie wyłapywać to, co się dzieje na skoczni i wzbudza wątpliwości" - dorzuca Baczkowska i podsumowuje: "Trzeba sobie uzmysłowić, że czeka nas prawdziwa rewolucja w procesie kontroli". PZN potwierdza niesamowite wieści na temat Piotra Żyły. "Nasi sportowcy mają wielkie serca"