Clas Brede Braethen nieodłącznie związany jest z sukcesami norweskiej kadry. Kiedy został jej menedżerem w 2004 roku ogłaszał, że nacja dołączy do ścisłej, światowej czołówki. Tak też się stało. Już w sezonie 2003/2004 Norwegowie zajęli pierwsze miejsce w Pucharze Narodów, Od tamtej pory tylko trzy razy wypadli z czołowej trójki. Oczywiście, w parze z tym szły sukcesy indywidualne: złote medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, Kryształowe Kule za triumf w klasyfikacji generalnej PŚ oraz inne, pomniejsze laury. Teraz jednak pewien rozdział się zamyka. W piątkowy poranek "Verdens Gang" poinformował, że menedżer zwołał na godzinę 11:00 specjalną konferencję prasową. Dziennikarze nieoficjalnie dowiedzieli się, że wieloletni pracownik federacji chce zamknąć pewien rozdział. I faktycznie - ogłosił, że żegna się z posadą. Clas Brede Braethen żegna się z reprezentacją Nie ukrywał, że na podjęcie takiego kroku wpływ miała jego rodzina. - Tęsknili za moją starą wersją. Tą, która nigdy nie widziała problemów, a jedynie możliwości - zwierzał się. O jakich problemach mowa? Ruszają konkursy Pucharu Świata w Wiśle. Gdzie oglądać transmisje? Braethen od dłuższego czasu pozostawał w napiętych stosunkach z norweską federacją. Powodem była sytuacja finansowa skoków i samych zawodników, w tym kwestie marketingowe. Cięcia budżetowe sprawiły, że zmuszony został do poszukiwania nowego, dużego sponsora, wspólnego dla całego zespołu. Jego wizja była inna: chciał odłączyć skoki od całego budżetu federacji. Według niego wnosiły one o wiele więcej, niż dostawały w zamian. Weług niego obecny stan rzeczy oznacza, że "zawodnicy są odzierani z wartości, które sami tworzą". Menedżera obowiązuje trzymiesięczny okres wypowiedzenia, co oznacza, że pełnić swoją funkcję będzie do końca sezonu 2023/2024. Co dalej? Tego nie wiadomo. Latem "Verdens Gang" informował jednak, że z Braethenem kontaktowali się przedstawiciele... Polskiego Związku Narciarskiego.