W marcu Dawid Kubacki musiał wycofać się w trybie pilnym z turnieju Raw Air. Wszystko przez poważne kłopoty zdrowotne żony. Sytuacja była krytyczna. Lekarze uratowali jednak żonę skoczka. Rozpoczęła się walka o powrót do normalnego życia. Wtedy jeszcze nie wiadomo było, kiedy Kubacki wróci do treningów, a co dopiero do rywalizacji na skoczni. Tymczasem trzy miesiące od tych dramatycznych wydarzeń, 33-latek nie tylko wznowił treningi, ale szykuje się do historycznego występu w igrzyskach europejskich, jakie odbędą się w Polsce. Wstrząsające wyznanie Kamila Stocha. Dramat Kubackich bardzo go dotknął. Padła poważna deklaracja Dawid Kubacki: "Możemy się skupić na dalszym życiu" Tomasz Kalemba, Interia Sport: Miło widzieć Cię znowu na skoczni, bo jeszcze trzy miesiącu wcale nie było to takie pewne, że tak szybko wrócisz? Dawid Kubacki: - Rzeczywiście. Nie było to takie pewne, ale sprawy całkiem dobrze się układają. Rozpocząłem zatem treningi razem z całą grupą. I to jest fajne. Teraz przygotowania są w pełni. Wkroczyliśmy w okres najcięższych treningów. Oczywiście też już skaczemy. Wszystko wróciło na dobre tory. Twoje zdrowie jest bardzo ważne, ale tym razem zapytam o to, jak czuje się żona Marta? - Jest w porządku i z tego bardzo się cieszę. Moje zdrowie też całkiem niezłe, choć po tych ciężkich treningach nogi bolą codziennie. Taki jednak jest ten sport. Trzeba trochę pocierpieć na treningach. Zaraz po tych dramatycznych wydarzeniach w marcu mówiłeś w rozmowie z Interia Sport, że cała ta sytuacja przeorała ci głowę. Zmieniła też wasze życie, bo trzeba było uczyć się wielu rzeczy na nowo? - Uczyć się wielu rzeczy na nowo to może zbyt duże określenie. Owszem. Były pewne zmiany, ale to nie było nic, z czym człowiek nie mógłby sobie poradzić. Wielkich nowości też nie było, choć może wymagało to wszystko trochę większej uwagi i skupienia z mojej strony. To, że już jesteśmy na dobrych torach, odciąża nas bardzo psychicznie i fizycznie. Można się zatem skupić na dalszym życiu. Marta jednak wciąż ma pewne ograniczenia, więc twoja pomoc nadal jest w domu niezbędna? - Są to jednak coraz mniejsze ograniczenia. Można zatem powiedzieć, że wracamy do normalności. Wciąż jednak Marta nie może jeździć samochodem i to jest w tej chwili jedno z największych utrudnień. Dlatego musi ciągle ktoś być z Martą w domu, bo mieszkamy na wsi i chociażby zakupy jest trudno zrobić bez samochodu. Tak naprawdę to jednak jest żaden duży problem. Miło słyszeć, że Marta tak szybko wraca do dobrej formy. Ty z kolei przez kłopoty zdrowotne żony wcześniej zakończyłeś sezon. To jakoś się odbiło na dyspozycji po wznowieniu treningów? - Rozmawiamy o końcówce sezonu. Nie umiem porównać tego, czy wtedy obciążenie było inne. Na pewno psychicznie tak. To jednak nie zrobiło takiej różnicy. Największa była taka, że po sezonie koledzy mieli czas na odpoczynek. Ja go nie miałem. Dlatego teraz tak staramy się układać mój plan, by nie przesadzić z treningiem, ale też wrócić do wysokiego poziomu. Może przy tych pierwszych treningach czułem się bardziej zmęczony niż koledzy, ale wszystko wróciło do normy. Dawid Kubacki wraca do rywalizacji. "Stęskniłem się" Jesteś zadowolony ze swoich pierwszych skoków na igelicie? - Myślę, że tak, choć to nie były skoki, w których w stu procentach skupialiśmy się na technice i na tym, by był jak najlepszy. To była raczej bazowa praca na podstawach. Na tym, byśmy przypomnieli sobie pewne rzeczy. Czas sklejania tego wszystkiego w dobre skoki przyjdzie w lecie. Przed wami start w igrzyskach europejskich. To dla was zawody, jak każde inne, ale z drugiej strony jednak zupełnie inne, bo mistrzowskiej imprezy na igelicie jeszcze nigdy nie mieliście? - Tak. To jest dla nas zupełna nowość i sami nie wiemy, jak to wszystko będzie wyglądało. Myślę, że kibice dopiszą. My z kolei wejdziemy na skocznię i przystąpimy do rywalizacji w fajnej atmosferze. Stęskniłem się za tym już trochę. Dla nas ta impreza odbywa się w nietypowym okresie. Teraz bowiem skupiamy się na najcięższych treningach, dlatego podejrzewam, że podejdziemy do tego startu z mocno zmęczonymi nogami. Latem tak się jednak zdarzało w przypadku Grand Prix. Pozostałe ekipy też będą przystępowały do rywalizacji na podobnym poziomie zmęczenia. To może być jedyna okazja dla was na wywalczenie medalu w skokach latem? - I będzie to pewien ewenement w naszym sporcie. Mam jednak nadzieję, że będzie przyjemnie. Z drugiej strony zmiany klimatyczne i kto wie, czy igrzyska europejskie nie są pierwszym krokiem w tym kierunku, by skoki narciarskie były też letnią dyscypliną? - Mam nadzieję, że nie za mojego życia (śmiech). Zająłeś drugie miejsce w plebiscycie "As Sportu 2022" organizowanym przez Interia Sport. Przegrałeś tylko z Igą Świątek. Miałeś okazję spotkać się kiedyś z naszą tenisistką? - Nie. Nigdy się nie spotkaliśmy. Jestem zdania, że zasłużenie wygrała ten plebiscyt. Jej wyniki mówią wszystko. Cieszę się, ze tak wielu kibiców zagłosowało też na mnie, dzięki czemu mogę się cieszyć z drugiej lokaty. Trzymałeś kiedykolwiek w ręce rakietę tenisową? Próbowałeś grywać w tenisa? - W ubiegłym roku w ramach treningu trochę poodbijaliśmy. Nie jest to jednak taka prosta sprawa. Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport Największy transfer w historii polskich skoków, odmienione życie Stefana Huli