Apoloniusz Tajner był twórcą sukcesów Adama Małysza. Przez wiele lat prowadził kadrę polskich skoczków narciarskich, sięgając z "Orłem z Wisły" po medale olimpijskie i wygrywając mistrzostwa świata oraz zdobywając Puchary Świata. Razem zanotowali też pierwszy triumf w historii polskiego skoczka w Turnieju Czterech Skoczni. Później przez wiele lat był prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, natomiast w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał mandat posła X kadencji z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Jednak, jak się okazuje, początek jego polityczne kariery nie jest taki, jak początkowo sądził. "Sejm nie jest moim wymarzonym miejscem; wciąż czuję się tam nieswojo; kandydowałem, bo uważałem, że trzeba zmienić to, co się dzieje w Polsce" - dodał były prezes PZN, a obecnie poseł KO. Tajner krytycznie wobec zapowiedzi prezydenta Dudy O tym, że Polska chce zorganizować igrzyska olimpijskie, dowiedzieliśmy się we wrześniu minionego roku. Prezydent Andrzej Duda oficjalnie ogłosił to podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki. Polska kandydatura dotyczyć będzie edycji igrzysk olimpijskich w 2036 roku, ale realnie patrząc, ma stanowić przygotowanie pod otrzymanie przez nasz kraj prawa organizacji igrzysk w 2044 roku - w setną rocznicę Powstania Warszawskiego. Głosy w tej sprawie były i nadal są podzielone. Zaczęły pojawiać się opinie, że w tej sprawie powinno wypowiedzieć się społeczeństwo. Podobnego zdania jest też Tajner, który jednak widziałby w naszym kraju raczej najlepszych specjalistów od sportów zimowych. Tajner, co zrozumiałe, jako przedstawiciel sportów zimowych, chciałby pójść w tę stronę. Jego krytyczne wypowiedzi wobec słów prezydenta, pomijając fakt, że obaj stoją po różnych stronach politycznej barykady, są też nacechowane jego przeszłością w Polskim Związku Narciarskim i marzeniami całego środowiska sprzed kilku lat, żeby gościć u nas zimowe igrzyska olimpijskie. Jedna i druga impreza byłaby sporym wyzwaniem, ale z pewnością nie ponad nasze siły, co do czego panuje raczej zgodna opinia.