Podczas narciarskich MŚ drużyna polskich skoczków bronić będzie złotego medalu, zdobytego dwa lata temu w fińskim Lahti, po raz pierwszy w historii polskich skoków. W Lahti błysnął też Piotr Żyła, który sięgnął po brąz indywidualnie na dużej skoczni. Jak będzie w Seefeld? - Możemy liczyć, że nasza reprezentacja i zawodnicy, którzy będą ją tworzyć, będą w optymalnej formie. Już się do tego zbliżają - uważa Tajner, choć w niedzielę na Wielkiej Krokwi tego nie potwierdzili. - Maciej Kot przeszedł okres takiego "doła", zaczyna się odbudowywać i wracać na swój poziom. Nie chcemy, żeby skakał lepiej niż może. Chodzi o to, żeby skakał to, co potrafi, a zbliża się do tego. Jest jeszcze kilka konkursów Pucharu Świata i tam najlepiej to będzie doszlifować - mówił prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Czy na walkę o kolejny medal MŚ stać Żyłę? - Piotrek skakał w konkursie drużynowym w Zakopanem poniżej swoich możliwości, z kolei powyżej skakał Maciej Kot, więc to się nam jakoś wyrównało. Byłem na śniadaniu z Piotrkiem Żyłą i wygląda na wyluzowanego. O to w tym wszystkim chodzi - zaznaczył szef polskich skoków. Tajner podkreślił, że w Polsce trudno skoczkom o skupienie i odcięcie się od presji. - Wkrótce zawodnicy wyjadą z Polski na kolejne konkursy. Tutaj jednak to fizyczne zainteresowanie kibiców jest tak duże, że nasi zawodnicy odczuwają presję. Wydawało się, że sobie spokojnie poradzą, będą wyluzowani, a jednak obserwuję, że czują presję. Chcieliby jak najlepiej, a to usztywnia - mówił były trener Adama Małysza. - W komfortowej sytuacji są zagraniczni zawodnicy, którzy są oklaskiwani przez naszych kibiców, rozpoznawani z telewizji, to są te światowe gwiazdy. Ale nie ma tej bezpośredniej presji - dodał. - Myślę, że nasi chłopcy wskoczą sobie na ten swój poziom, a ich możliwości są ogromne - zaznaczył Tajner. Z Zakopanego Michał Białoński, Waldemar Stelmach