Thomas Thurnbichler udanie rozpoczął współpracę z reprezentacją Polski. Forma skoczków wyraźnie zwyżkuje, co kibice mogli zaobserwować podczas chociażby Turnieju Czterech Skoczni. Aż trzech "Biało-Czerwonych" zajęło miejsca w pierwszej dziesiątce generalnej klasyfikacji zawodów. Najwyższą, drugą lokatę wywalczył Dawid Kubacki. Dalej byli Piotr Żyła (4.) i Kamil Stoch (5.). Dyspozycja ostatniego z nich może cieszyć szczególnie. "Orzeł z Zębu" przez pewien czas był cieniem samego siebie i poszukiwał drogi ku temu, by wrócić na szczyt. Teraz jest na dobrym kursie. Podczas niemiecko-austriackiego konkursu oddawał świetnie rokujące skoki, a jego uśmiech z dnia na dzień był coraz szerszy. W rozmowie w strefie mieszanej dla mediów wyznawał, że to wszystko efekt pracy nad sobą. "Miałem wcześniej trochę złe nastawienie. Zacząłem skupiać się na czymś, co w danym momencie nie byłem w stanie osiągnąć. Powinienem skupić się na samej drodze i pewnych zadaniach, które powinienem wykonać, żeby być w tym miejscu. Teraz postarałem się przewartościować swoje podejście, swoje życie i cieszyć się z drobnych rzeczy. Cieszę się z tego, że tutaj jestem i dodaje skoki na wysokim poziomie w zawodach najwyższej rangi" - wyjaśniał. Niestety, na krótko przed konkursem Pucharu Świata w Zakopanem skoczka dopadła choroba. "Kamil zmaga się z mocną infekcją grypową, jakich wiele w tym czasie. Pierwsze symptomy choroby pojawiły się u niego w podróży z Turnieju Czterech Skoczni, a rozchorował się na dobre zaraz po powrocie z Austrii" - powiedział Aleksander Winiarski, lekarz kadry, w rozmowie z Interia Sport. Jednak sztab i fani są dobrej myśli. Kciuki za szybki powrót Stocha do zdrowia trzyma też zapewne Apoloniusz Tajner. Tymczasem w rozmowie z WP Sportowymi Faktami wypowiedział się na temat tego, jak praca Thurnbichlera z Kamilem i spółką wygląda od środka. Koszmar Kamila Stocha powrócił! Jego "serce już raz pękło". Wielki niepokój Apoloniusz Tajner zachwycony pracą Thomasa Thurnbichlera z polskimi skoczkami. "Reprezentuje nową generację trenerów" Tajner dziś jest już emerytowanym, honorowym prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, ale doskonale orientuje się w realiach środowiska. Dobrze pamięta zresztą, jak to było z wyborem Austriaka na stanowisko trenera kadry "Biało-Czerwonych". "To był najlepszy wybór, jakiego mogliśmy dokonać. Wyrazy uznania dla Adama Małysza, który już w grudniu 2021 roku zaczął robić 'rozpoznanie' wśród trenerów. W styczniu rozmawialiśmy z Miką Kojonkoskim, który przyleciał do nas do Krakowa. Adam rozmawiał z Aleksandrem Stoecklem, który poprosił o trzy dni do namysłu, ale po konsultacji z żoną stwierdził, że to byłaby zbyt duża zmiana w ich życiu. Potem skontaktowaliśmy się właśnie z Thurnbichlerem, którego znaliśmy słabo, ale świetne recenzje wystawili mu Toni Innauer i Andreas Goldberger. W Austrii jeszcze przez jakiś czas miałby zamkniętą drogę do pracy z pierwszą reprezentacją, u nas dostał szansę" - ujawnia. Dodaje, że Thomas "kupił" przychylność wszystkich zaraz po przyjeździe do Polski. Imponowały zwłaszcza jego profesjonalizm, zaangażowanie i osobowość. "Jest zrównoważony i zdecydowany. Reprezentuje nową generację trenerów, którzy działają z zupełnie inną dynamiką niż starsi szkoleniowcy" - ocenia Apoloniusz Tajner. Na jego plus przemawia również fakt, że sam zaproponował pomoc przy tworzeniu od podstaw polskiego systemu szkolenia skoczków. Przy okazji rozmowy z WP Sportowymi Faktami Tajner zdradza również, co zajmuje teraz jego samego. "Opieka nad synem, który ma trzy lata i trzy miesiące. Bardzo mnie to zajęcie cieszy. Nie znikam jednak całkowicie z PZN. Nie ustaliliśmy jeszcze zasad, ale plan jest taki, żebym współpracował z nim w luźnej, zadaniowej formie. Omówiliśmy już, czym miałbym się zajmować, ale tego na razie nie zdradzę" - podsumowuje. Szalone ceny biletów na Puchar Świata w Zakopanem! Oto powód