W piątek 10 marca czeskie media o śmierci byłego reprezentanta Czech Antonina Hajka. Emerytowany skoczek narciarski był poszukiwany przez policję od pięciu miesięcy. Jego ciało miało zostać odnalezione na wyspie Langkawi, około 20 kilometrów od lądu. Informację tę potwierdził również Czeski Związek Narciarski. Odnaleziono ciało Antonina Hajka. "Podjął kilka złych decyzji" Zawodnik miał 36 lat. Przez lata rywalizował w konkursach Pucharu Świata, a podczas igrzysk olimpijskich w Vancouver zajął siódme miejsce w zmaganiach na dużej skoczni. Jego rekord życiowy wynosił aż 236 metrów. I to właśnie z tego wspaniałego rekordu, a także licznych kontrowersji, zapamiętają go kibice. Znane były problemy osobista zawodnika, z powodu których, jak sugerują dziennikarze, mógł chcieć usunąć się w cień. W 2019 roku ożenił się on z Veroniką Pankovą, fizjoterapeutką czeskiej kadry, a ślub odbył się... pod skocznią w Harrachovie. Para jest jednak już po rozwodzie - jego przyczyną, według doniesień czeskich dziennikarzy, miał być romans 35-latka z jedną ze skoczkiń - a warto nadmienić, że Hajek swego czasu trenował żeńską reprezentację swej ojczyzny. O swoim byłym koledze z kadry w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" opowiedział Jan Mazoch. - Musiałbym mocno poszukać w pamięci, żeby odpowiedzieć na pytanie, jakim był człowiekiem - rozpoczął były czeski skoczek, który stwierdził, że ani zawodnicza ani trenerska kariera Hajka nie potoczyła się tak, jak powinna, z powodu złych decyzji, podejmowanych przez zmarłego 36-latka. - Kierownictwo czeskich skoków ostatecznie odwołało go z kadry narodowej. Potem był trenerem czeskiej kadry, ale podjął kilka złych i nieprofesjonalnych decyzji. Szybko skończył swoją trenerską karierę - opowiadał Mazoch. Były reprezentant Czech dodaje, że w mediach pojawiał się ostatnio głównie z powodu wywoływanych kontrowersji. - Nie mam pojęcia, co się z nim stało. Jedni mówią, że po prostu podróżował, inni, że zawaliło mu się życie - mówi w rozmowie ze "Sportowymi Faktami". Czytaj także: Granerud i Norwegowie w tarapatach Antonin Hajek nie żyje. Długie poszukiwania skoczka Czeskie media o zaginięciu Hajka informowały już w październiku ubiegłego roku. Był bezskutecznie poszukiwany przez rodzinę i służby. Trop prowadził do Malezji, a przedstawicielka czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przekazała, że badana jest kwestia zaginięcia obywatela Czech w rejonie malezyjskiej wyspy Langkawi. Nie ujawniono wtedy dalszych szczegółów. Rodzina byłego skoczka pozostawała w ogromnej rozpaczy. Cytowany w lutym brat zawodnika, Matej przyznawał, że "nic już nie można zrobić". - Przekazaliśmy wszystkie informacje, które mieliśmy. Zostaje nam tylko liczyć na malezyjską policję - powiedział. Niestety kiedy odnaleziono ciało, cała nadzieja przepadła. Antonin Hajek w Pucharze Świata startował od sezonu 2003/2004. Ostatni raz na tym szczeblu rywalizował w marcu 2015 roku w Planicy, zajmując 30. miejsce. Kojarzony był przede wszystkim jako bardzo dobry "lotnik". Jego rekord życiowy to aż 236 metrów. Dwukrotnie - w 2010 i 2014 roku startował w igrzyskach olimpijskich. W Vancouver na dużej skoczni był siódmy. W konkursach PŚ dwukrotnie kończył rywalizację na czwartej pozycji.