W piątek na skoczni w Bad Mitterndorf odbędą się kwalifikacje (godz. 12.45) do sobotniego konkursu. Na ich starcie stanie 64 zawodników, w tym pięciu Polaków. Dla Biało-Czerwonych ta skocznia nie jest zbyt szczęśliwa. Do tej pory wygrywali na Kulm tylko Adam Małysz (2005 rok) i Piotr Żyła (2020). Fatalne wieści z Austrii przed PŚ w lotach! Nagła zmiana listy startowej To miejsce nie do końca służy Polakom. Kamil Stoch tu płakał O tym, że to miejsce nie do końca służy Polakom, niech świadczy fakt, że w 2018 roku Stoch przyjeżdżał do Bad Mitterndorf po wygraniu wszystkich konkursów Turnieju Czterech Skoczni i całej imprezy. Był w wielkiej formie, a jednak na Kulm zajął wówczas 21. miejsce. Zresztą Stoch z tym miejscem ma wiele złych wspomnień. Najboleśniejsze miało miejsce w 2016 roku. Na tym obiekcie odbywały się wówczas mistrzostwa świata w lotach. Nasz mistrz nie przebrnął kwalifikacji. Ze łzami w oczach udał się wówczas do szatni, a potem - nie zdejmując gogli - opuścił obiekt i udał się do hotelu. Wydawało się, że wyjedzie z Bad Mitterndorf, ale jednak został. W konkursie indywidualnym był... przedskoczkiem. Wystąpił potem w konkursie drużynowym, w którym nasza ekipa zajęła piąte miejsce. - K.... - wyrwało się Dawidowi Kubackiemu niecenzuralne słowo, kiedy w czasie naszej rozmowy w 2016 roku, Stoch wylądował na buli, skacząc zaledwie 134,5 m. Ówczesny szkoleniowiec kadry, Łukasz Kruczek, zapytany o to, jakie były pierwsze słowa Kamila, odparł: - Była cisza, a potem wyrzucił wszystko z siebie. Sukces, po którym zaginęło trofeum. Słynne słowa Stocha Stoch ma też lepsze wspomnienia. Jak choćby to z 2012 roku, kiedy jedyny raz stanął na podium na Kulm, zajmując trzecie miejsce. Tyle że wtedy zaginęło gdzieś trofeum, jakie otrzymał. Pierwsze zderzenie z tym nieco przerażającym mamutem, na którym w przeszłości odnotowano wiele poważnych wypadków, było bolesne dla 18-letniego wówczas Stocha. W 2006 roku na Kulm odbywały się mistrzostwa świata w lotach. Stoch zajął w nich 35. miejsce. Już po pierwszej z czterech serii skoków zakończyła się dla niego przygoda z tą imprezą. Nasz skoczek zawiódł też w rywalizacji drużynowej, choć nie tak jak Robert Mateja, który uzyskał wówczas tylko 90 metrów. Polska, jako jedyna drużyna, nie awansowała wówczas do drugiej serii konkursu, zajmując dziewiąte miejsce. Drużyny nie pociągnął też wówczas Adam Małysz, który akurat znajdował się w słabszej dyspozycji. W 2020 roku Stoch był bardzo blisko podium. W jednym z konkursów, zresztą jednoseryjnym, zajął czwarte miejsce. Te zawody to była farsa. Zwłaszcza w końcówce drugiej serii, kiedy ważyły się losy wygranej. Po skoku Stocha na 159. metr w drugiej serii zawody zostały przerwane i za ostateczne wyniki uznano te po pierwszej serii. Wtedy też jednak padły z ust Stocha słynne słowa do kamery: "No i co, panie Borku?" Tylko pięć miejsc na podium Polaków W sumie w historii startów w PŚ na Kulm Polacy mają na koncie dwie wygrane (Małysz i Żyła) i trzy trzecie miejsca (dwa Małysz i jedno Stocha). Najlepszym wynikiem Dawida Kubackiego, lidera Pucharu Świata w skokach narciarskich, na Kulm jest piąta lokata wywalczona trzy lata temu. 32-latek potrafi zatem latać, a trener Norwegów Alexander Stoeckl przyznał na Turnieju Czterech Skoczni, że Polak jest nawet lepszym lotnikiem niż Halvor Egner Granerud. Kubacki na koncie ma dwa miejsca na podium PŚ w lotach. Oba wywalczył w Oberstdorfie w 2019 roku, kiedy był drugi i trzeci. Z Bad Mitterndorf - Tomasz Kalemba, Interia Sport