Zakończony niedawno sezon Pucharu Świata był historyczny i to pod kilkoma względami. Rywalizacja rozpoczęła się już 5 listopada, a zakończyła dopiero 2 kwietnia, przez co zawodnicy walczyli o punkty w najdłuższym cyklu w historii. Co więcej, po raz pierwszy w historii sezon zimowy zainaugurowały zawody rozgrywane na igielicie z zastosowaniem lodowych torów najazdowych. O punkty Pucharu Świata nie walczyli zawodnicy z Rosji i Białorusi, którzy zostali wykluczeni ze startów już pod koniec poprzedniego sezonu w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. Zakaz ten podtrzymano na cykl 2022/2023, ale w świetle ostatniej decyzji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który dopuszcza możliwość startów rosyjskich i białoruskich sportowców w międzynarodowych zawodach, zrodziły się pytania o to, jak zareaguje FIS. Skoki narciarskie. Co z rosyjskimi skoczkami? O komentarz w sprawie redakcja WP SportoweFakty poprosiła Sandro Pertile. Dyrektor Pucharu Świata zdecydował się na dyplomatyczną odpowiedź. FIS ma jeszcze czas na podjęcie decyzji, ponieważ kolejny sezon Pucharu Świata ruszy dopiero w listopadzie. Przed zakończonym niedawno sezonem decyzja o przedłużeniu zakazu startów dla sportowców z Rosji i Białorusi została ogłoszona dopiero w drugiej połowie października i można spodziewać się, że również i tym razem federacja będzie zwlekała do końca z podjęciem radykalnych kroków. Jewgienij Klimow poza światową czołówką Jeśli FIS przedłuży swój zakaz, po raz kolejny na skoczni nie zobaczymy Jewgienieja Klimowa, który tuż po wybuchu wojny, podczas konkursu w Lahti, zademonstrował swoje przywiązanie do rosyjskich barw narodowych. 29-latek w ostatnich sezonach był uznawany za najlepszego rosyjskiego skoczka, a swoje możliwości potwierdził w sezonie 2018/2019, kiedy to wygrał zawody w Wiśle, a w Oberstdorfie był drugi. Klimow także w poprzednim sezonie dość regularnie meldował się w czołowej trzydziestce konkursów Pucharu Świata, a do momentu wykluczenia przez FIS ze startów uzbierał 163 punkty.