Gregor Deschwanden, choć w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich bierze udział już od wielu lat, do tej pory był postacią, delikatnie mówiąc, raczej drugoplanową. Szwajcarski zawodnik z porównaniu do kolegów z reprezentacji, a więc Simona Ammanna i Killiana Peiera, nie osiągnął tak imponujących sukcesów na arenach międzynarodowych, a światowe media na temat 32-latka mocniej zaczęły rozpisywać się dopiero tego lata. Pochodzący z Horw skoczek narciarski bowiem podczas tegorocznej edycji Letnich Grand Prix praktycznie nie schodził z podium, a miejsca w klasyfikacji generalnej ostatecznie ustąpił jedynie Bułgarowi Władimirowi Zografskiemu. Na niespodziewaną zwyżkę formy Szwajcara uwagę zwrócił m.in. Halvor Egner Granerud. Norweski gwiazdor bowiem na krótko przed rozpoczęciem Pucharu Świata zdradził dziennikarzom Eurosportu, że jego zdaniem Deschwanden może być tej zimy "czarnym koniem". 32-latek z konkursu na konkurs radzi sobie bowiem coraz lepiej, a podczas weekendu w Klingenthal po raz pierwszy w karierze stanął na podium w Pucharze Świata. Trwa dramat gwiazdy skoków. Ominie kolejny weekend Pucharu Świata Gregor Deschwanden fenomenem ostatnich miesięcy. Szwajcar zachwyca na arenach międzynarodowych Gregor Deschwanden nie ukrywa, że jego obecna forma jest dla niego powodem do radości. W rozmowie z Adrianem Dworakowskim z portalu "Skijumping.pl" szwajcarski skoczek wyjawił, że jeszcze kilka lat temu miał wątpliwości co do tego, czy kiedykolwiek uda mu się wskoczyć do światowej czołówki. Podopieczny Rune Velty wyjawił, jakie są jego cele na dalszą część sezonu zimowego. Jak się okazuje, po udanym sezonie letnim wcale nie zamierza on spocząć na laurach. "Myślę, że cele cały czas pozostają takie same. Chcę dawać z siebie wszystko w każdych zawodach i starać się poprawiać. Zawsze można skoczyć czyściej i dalej" - powiedział wprost. Nie do wiary, co dzieje się w u polskich skoczków. Były trener Kubackiego: "Gęsta atmosfera"