Stefan Kraft w Planicy wywalczył trzecią Kryształową Kulę w karierze. Utytułowany zawodnik zdominował w ubiegłym sezonie i z dużą przewagą prowadził w klasyfikacji nad rywalami. Jednakże miesiąc po zakończonych zmaganiach to nie o Austriaku zrobiło się głośno. Wicelider "generalki" Pucharu Świata - Ryoyu Kobayashi nie powiedział ostatniego słowa w Planicy i rozpoczął przygotowania do specjalnego projektu. Zawodnik w kwietniu poleciał na Islandię z ekipą Red Bulla i celował w rekord świata. Chciał przebić magiczną granicę 300 metrów. Ostatecznie jednak 27-latek uzyskał 291 metrów i tym samym zapisał się w historii tej dyscypliny. "Sezon w końcu się skończył" - napisał po wszystkim sportowiec w mediach społecznościowych. Ryoyu Kobayashi dokonał wielkiej rzeczy. Sandro Pertile komentuje Choć wyczyn mistrza olimpijskiego z Pekinu niewątpliwie zasługuje na pochwałę, Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) studzi emocje i ogłasza, że kosmiczny lot skoczka... nie zostanie uznany jako oficjalny rekord świata. Głos w sprawie całego wydarzenia i wyniku utytułowanego sportowca zabrał dyrektor Pucharu Świata - Sandro Pertle. "Szczerze? Na razie to wciąż jest dla mnie szok. Zwłaszcza że, jak się teraz dowiadujemy, to było planowane od bardzo dawna. Od dwóch lat bodajże. O tym wiedziała bardzo mała grupa ludzi. Nie miało prawa być inaczej" - stwierdził działacz. Jak się okazuje, pomysł zorganizowania wydarzenia powstał już jakiś czas temu, tylko nie mówiło się o tym głośno w mediach. Wtajemniczony był między innymi Orzeł z Wisły, który po spektakularnym wyniku 27-latka ujawnił tajemnicę Red Bulla. Odsłaniają prawdę o specjalnej akcji z Ryoyu Kobayashim. Wszystko było dokładnie zaplanowane "To była duża tajemnica, jeśli chodzi o ten projekt. Coś takiego przygotowywano już kiedyś w Austrii. Nie doszło to jednak wówczas do skutku. Mieli tam skakać wtedy Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern i nawet chyba Andreas Goldberger. Były jednak wówczas spore problemy, jeśli chodzi o zgody. I to z federacji austriackiej, i to ze strony FIS. Zarzucono wówczas ten projekt" - mówił obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z Interią Sport. Co ciekawe, nas rodak swego czasu mógł bić rekord świata. ''Zapraszali mnie do udziału'' - wyjawił były skoczek, cytowany przez Red Bulla. Teraz do wydarzenia odniósł się islandzki publiczny nadawca radiowo-telewizyjny -"ruv.is". Media zdradziły kulisy rekordowego lotu 27-latka. Okazuje się, że zaproszono tylko wybranych ludzi, którzy musieli podporządkować się określonym wytycznym. "Producent napojów energetycznych Red Bull, który był odpowiedzialny za organizację, zawarł umowę z wykonawcą na budowę obiektu do skoków oraz z miastem Akureyri na zamknięcie części terenu narciarskiego. Projekt był objęty dużą tajemnicą, a fotografowanie osób innych niż te, które miały wziąć udział w akcji, było zabronione" - przekazano.