"Safety first", a więc "bezpieczeństwo na pierwszym miejscu" to zasada, która w skokach narciarskich słyszana jest na każdym z obiektów, na których oglądamy poszczególne zmagania zawodników i zawodniczek. Bardzo często kibice narzekają na to, że w skokach obecnie brakuje szaleństwa. Zniszczoł odpalił w kwalifikacjach, podium było o krok. Dramat Macieja Kota Rzadko oglądamy bowiem rekordowe skoki, których chciałoby się przecież, jak najwięcej. Fani tej dyscypliny sportu zakochali się w niej przez to, że jest to sport ekstremalny, który daje niesamowite, wręcz nadzwyczajne emocje, których nie daje żaden inny sport. Sekundy w locie są bezcenne dla każdego ze skoczków lub każdej ze skoczkiń. Bolesny upadek i fura szczęścia Jeden taki wybitny, długi, rekordowy lot obejrzeliśmy podczas serii próbnej przed niedzielnym konkursem lotów w Vikersund. Na rozbiegu usiadła Norweżka 24-letnia Silje Opseth, która w tym sezonie Pucharu Świata zajmuje 12. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Sensacyjny popis Zniszczoła, a potem takie wyznanie. Aż nie mógł uwierzyć 24-latka popisała się wybitnie długim, rekordowym lotem. Wylądowała dokładnie na odległości 236,5 metra, choć niestety określenie "wylądowała" w tym przypadku jest w jakimś stopniu błędne. Opseth bowiem po zetknięciu się z ziemią od razu runęła na śnieg i zjechała bezwładnie po zeskoku w dół, zostawiając za sobą jedynie ślad na śniegu. Tę serię próbną wygrała z przewagą prawie 35 punktów, ale to, co najważniejsze, Opseth według relacji Dominika Formeli ze "Skijumping.pl" wstała o własnych siłach. Norweżka stanęła na starcie konkursu, który odbywał się kilkadziesiąt minut później i po drugiej serii zajmowała drugie miejsce. Upadek nie odbił się więc w żaden sposób na jej zdrowiu i to jest najważniejsza informacja dnia.